W piątek 11 stycznia Wisła Kraków straciła ponownie licencję na grę w Ekstraklasie. Warunkiem jej odzyskania jest ustalenie przez niezależną kancelarię, kto jest właścicielem akcji Wisły. A nie jest to sprawa oczywista.
- Wszystko wskazuje na to, że niepewność, kto jest właścicielem akcji Wisły Kraków, będzie się utrzymywała, nawet w przypadku przywrócenia licencji - powiedział Krzysztof Łyszyk. - Stan faktyczny jest tak zagmatwany, że możemy mieć do czynienia z wieloletnim sporem o to, czy w wyniku zawartej w grudniu umowy doszło do skutecznego nabycia akcji klubu przez trzy inwestorskie spółki - dodał.
Jak wyjaśnił teraz Komisja Licencyjna PZPN wybierze jedną z 10 kancelarii wskazanych przez Wisłę, która na podstawie przekazanego materiału zbada sytuację. - To próba złapania obiektywizmu w całej tej sprawie - powiedział ekspert.
Jak się zabezpieczyć w przypadku sprzedaży spółek przed brakiem zapłaty?
- Jeśli sprzedajemy akcje i liczymy na zapłatę, to przede wszystkim trzeba uważać na akcje, które w spółce akcyjnej są dokumentem najważniejszym. W sprawie Wisły mieliśmy na szczęście do czynienia z akcjami imiennymi, co ma istotne znaczenie dla wpisu do księgi akcyjnej. Tę księgę prowadzi spółka. Zarząd ma więc pośrednio wpływ na to, przynajmniej do czasu rostrzygnięcia sporu przez sąd, czy dany podmiot będzie uznawany za akcjonariusza czy nie. W przypadku akcji na okaziciela sprawa byłaby o wiele trudniejsza, gdyż nie analizuje się wtedy szrzej kontekstu samej transakcji, lecz tylko fakt posiadania akcji na okaziciela. Gdyby nowi inwestorzy mieli takie akcje, to niezależnie kwestii zapłaty i ewntualnej pożyczki, osoby te miałyby prawo pojawić się na zgromadzeniu, podjąć uchwały i np. zmienić zarząd - wyjaśnił prawnik.