Spór w sprawie dotyczył kary za przejazd bez uiszczenia w pełnej wysokości opłaty elektronicznej. Kłopoty ukaranego zaczęły się od tego, że został zatrzymany do kontroli drogowej.
Nie zapłacił
W jej trakcie wyszło na jaw, że kilka tygodni wcześniej o godz. 7:24 kierowca, poruszając się zestawem pojazdów: samochód ciężarowy wraz z przyczepą, nie uiścił opłaty w pełnej wysokości za przejazd drogą ekspresową. Zostało to potwierdzone zapisem z bramownicy. To zaś, że to ukarany prowadził pojazdy w czasie naruszenia potwierdzał wydruk z tachografu. W następstwie tego główny inspektor transportu drogowego zdecydował się na nałożenie na niego 1,5 tys. zł kary.
Ukarany nie zgadzał się z tym rozstrzygnięciem. We wniosku o ponowne rozpoznanie sprawy wskazał, że nie był świadomy usterki urządzenia do elektronicznego poboru opłat, ponieważ na każdej bramce wydawało pojedynczy dźwięk, który świadczył o poprawności jego działania.
Urzędnicy uzupełniając materiał dowodowy, zapytali firmę zajmującą się usługami w zakresie opłat czy opłata elektroniczna za sporny przejazd została uiszczona. A także, czy umowa zawarta z użytkownikiem urządzenia viaBox przewidywała możliwość uiszczenia jej po dokonaniu przejazdu po drogach krajowych lub ich odcinkach, na których pobiera się opłaty. W tym ostatnim zakresie zwrócono się o podanie daty zawarcia umowy. Urzędnicy wskazali bowiem, że użytkownik-ukarany podaje, że najpierw zawarto umowę typu "pre-pay", którą później zamieniono na umowę typu "post-pay".
Spółka odpowiedziała, że opłata elektroniczna została pobrana dla pojazdu o masie bez przyczepy. Auto zostało zarejestrowane jako pojazd ciężki, masa z przyczepą powyżej 12 ton. Umowa zawarta z użytkownikiem przewidywała możliwość uiszczenia opłaty elektronicznej w trybie z odroczoną płatnością.