Już dawno nie pożyczaliśmy aż tyle. Sukces wydaje się tym większy, że pierwsze trzy miesiące roku na rynku hipotek są zwykle najsłabsze. – 20-proc. wzrost liczby udzielonych kredytów był u nas niespotykany od czasu boomu w latach 2006–2008, a potem od okresu odreagowywania rynku na kryzys subprime w 2010 roku – komentuje Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich (ZBP).
Z dopłatami, za gotówkę
Tak dobre wyniki to efekt wyścigu po dopłaty do kredytów w ramach dobiegającego końca programu „Mieszkanie dla młodych". Na początku roku klienci pogalopowali do banków, zasypując je wnioskami o dofinansowanie. Pula na ten rok wyczerpała się już w styczniu.
W kwietniu nie było już śladu po pieniądzach na 2018 rok, które były do wzięcia już w roku 2017 (druga pula będzie odblokowana w styczniu przyszłego roku).
– Klienci ruszyli do banków, szukać szczęścia w „MdM", co doprowadziło do zamieszania na rynku kredytowym – mówi Jacek Furga, prezes Centrum Prawa Bankowego i Informacji, przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Mieszkaniowych ZBP. Według niego pomimo tak spektakularnych wyników sektora bankowego w pierwszym kwartale, ten rok na rynku kredytowym nie będzie lepszy niż poprzedni. Biorąc już bowiem pod uwagę cztery miesiące roku, liczba udzielonych kredytów wzrosła tylko o 4 proc.
Jacek Furga zauważa też, że choć umów kredytowych w pierwszym kwartale tego roku było więcej, to średnia wartość zobowiązania kredytowego spadła o ponad 6 proc., do niespełna 220 tys. zł.