- Myślę, że poziom 65 mld zł jest możliwy do osiągnięcia w tym roku. Niektórzy analitycy mówią nawet o 70 mld zł – mówi Jacek Furga, przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Mieszkaniowych działającego przy Związku Banków Polskich.

Byłby to umiarkowany, bo 4-proc. wzrost. W 2019 r. wartość nowych kredytów hipotecznych urosła aż o ponad 16 proc., do 62,6 mld zł, zaś liczba zawartych umów kredytowych o 6 proc., do przeszło 225 tys. umów - wynika z raportu AMRON-SARFIN. Wyniki te w ujęciu ilościowym były najlepsze od 2010 r., natomiast w wartościowym uzyskano najlepszy wynik w historii.

Nieco inne dane, ale również pokazujące spory wzrost, przedstawiło w styczniu Biuro Informacji Kredytowej. Analitycy BIK prognozują, że sprzedaż nowych kredytów mieszkaniowych w tym roku może sięgnąć powyżej 70 mld zł, oznaczałoby to wzrost o około 10 proc. Byłby to rekordowy wynik, bo do tej pory maksimum – według metodologii BIK obejmującej szerszy zakres kredytów mieszkaniowych - zostało osiągnięte w 2008 r., gdy udzielono ich za 68 mld zł. Z danych BIK wynika, że w 2019 r. sprzedaż urosła o 14,9 proc., do 65 mld zł. Nowych umów przybyło o 4 proc., do 238,3 tys.

Zdaniem Furgi w tym roku mieszkania nadal będą drożały, bo popyt na nie będzie spory. - Na pewno będzie kontynuacja wzrostu cen mieszkań, choć tempo wzrostu będzie spadało – dodaje. ZBP szacuje lukę mieszkaniową w Polsce na ponad 3 mln lokali, aby zaspokoić potrzeby mieszkaniowe na potrzebie średnim w Europie. Popyt na mieszkania wspierać będą także zakupy inwestycyjne, część Polaków traktuje mieszkania także jako sposób na ochronę oszczędności przed inflacją. Pozytywnie wpływać będą także niskie stopy procentowe i rosnące wynagrodzenia Polaków, co przekładać się będzie na nadal dużą zdolność kredytową.

Hamulcem mogą okazać się istotne braki zasobów gruntowych, które przełożą się na spadek liczby ofert deweloperów i ewentualne zmiany w polityce kredytowej wynikające z prawdopodobnej zmiany cyklu kredytowego, które spowodują zmniejszenie dostępności i wzrost ceny kredytu. Źródłem ryzyka może być również wysoka koncentracja na rynku kredytów mieszkaniowych, bo około 75 proc. sprzedaży kredytów hipotecznych należy do pięciu największych banków, co sprawia, że zmiana polityki kredytowej w jednym z nich może wpłynąć na ograniczenie podaży. Jednak to ryzyko będzie malejące, gdyż inne banki - do tej pory dość pasywne – teraz zaczynają aktywniej sprzedawać hipoteki. - O ile nie będziemy mieć w najbliższych miesiącach do czynienia z dynamicznymi zmianami politycznymi, w tym regulacyjnymi i gospodarczymi w otoczeniu rynku mieszkaniowego, sytuację na rynku kształtować będzie przede wszystkim spowolnienie gospodarcze, wpływające stopniowo i w dłuższej perspektywie na wyhamowanie popytu na mieszkania – dodaje Furga.