Lawinowo wzrasta liczba firm uciekających od PPK

Wygląda na to, że po tym jak część największych firm uciekła przed PPK w PPE, teraz w ich ślady pójdą średnie. – Ważne, że więcej osób będzie mieć dodatkowe oszczędności – komentuje PFR.

Aktualizacja: 06.12.2019 17:38 Publikacja: 05.12.2019 21:00

Lawinowo wzrasta liczba firm uciekających od PPK

Foto: shutterstock

Pierwsze pracownicze plany kapitałowe ruszyły w połowie roku. Na początek w największych firmach, które zatrudniają co najmniej 250 osób. Z czasem program będzie obejmował coraz mniejsze przedsiębiorstwa.

Docelowo PPK będą musiały zaoferować swoim pracownikom niemal wszystkie firmy i instytucje. Zwolnieni z tego obowiązku będą mikroprzedsiębiorcy, którzy zatrudniają mniej niż dziesięciu pracowników i każdy z tych pracowników złoży deklarację o rezygnacji z oszczędzania w programie PPK. Zwolnienie obejmie też te firmy, które prowadzą u siebie pracownicze programy emerytalne. Do PPE musi jednak należeć co najmniej 25 proc. załogi, a składka, którą pracodawca wpłaca na konto pracownika w PPE, nie może być niższa niż 3,5 proc. jego pensji brutto.

Duzi uciekali

Już przed startem pierwszego etapu PPK, który objął największe firmy, okazało się, że część z nich zamiast pracowniczych planów kapitałowych woli zaoferować swoim pracownikom pracownicze programy emerytalne. Łatwo to można było zauważyć w danych Komisji Nadzoru Finansowego na temat liczby złożonych przez firmy wniosków o wpis programu do rejestru PPE.

– Na przełomie 2018 i 2019 r. organ nadzoru odnotował ponadstandardowy, ciągły i regularny wzrost ilości wniosków o wpis pracowniczych programów emerytalnych – informował nas Jacek Barszczewski, dyrektor departamentu komunikacji społecznej w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego. – Kumulacja liczby składanych wniosków o wpis programu do rejestru PPE nastąpiła w okresie od września 2018 do lutego 2019 r. – dodał.

W efekcie tego wszystkiego 4 czerwca 2019 r. działało łącznie 1540 PPE. To spory wzrost w porównaniu z wcześniejszymi latami. Na koniec 2016 r. działających PPE było 1036, na koniec 2017 – 1054, a na koniec 2018 r. – 1232.

Ale jak się okazuje, to nie koniec. Dziś pierwszy etap programu PPK mamy już za sobą. Blisko 4000 największych firm udostępniło je swoim pracownikom. Przed nami drugi etap. Od początku 2020 r. PPK obejmie średnie firmy, które zatrudniają od 50 do 240 osób.

Tymczasem, jak pokazują dane KNF, liczba PPE i wniosków składanych o zgodę na ich uruchomienie ciągle rośnie. Okazuje się, że podczas gdy w 2015 r. do rejestru PPE wpisano 24 pracownicze programy emerytalne, w 2016 – 23, a w 2017 – 48, to w 2018 r. wpisów było 206, w 2019 r. w okresie od stycznia do czerwca – 348, a od lipca do 27 listopada – 312.

Obecnie działa już 1861 PPE. KNF rozpatruje przy tym kolejnych 80 wniosków o wpis lub wpis zmian do rejestru PPE. Liczba wniosków o wykreślenie PPE z rejestru jest marginalna.

– Dana te pokazują znaczący wzrost liczby wniosków o wpis do rejestru PPE w ostatnich dwóch latach – komentuje Jacek Barszczewski. Nie chce oceniać, czy rosnąca liczba PPE ma związek z programem pracowniczych planów kapitałowych. – KNF nie prowadzi badań na temat przyczyn zakładania PPE, w związku z tym trudno jest nam jednoznacznie wskazać, czy istnieje związek między zwiększoną liczbą wniosków o wpis do rejestru PPE a startem programu PPK, również w odniesieniu do firm, które zatrudniają od 50 do 249 pracowników – tłumaczy.

Przyczyny przyspieszenia

Taki związek widzi natomiast Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego: – Rzeczywiście jest tak, że widzimy większe zainteresowanie produktami PPE w grupie średniej wielkości podmiotów zatrudniających. Jednakże nie widać, by to był proces masowy. Trzeba pamiętać, że PPE jest znacząco bardziej kosztownym rozwiązaniem dla pracodawcy niż PPK. A w dzisiejszych czasach pracodawcy liczą prawie każdą złotówkę. Co więcej, średnia partycypacja w PPE jest dużo większa niż w PPK, co jeszcze zwiększa rzeczywiste koszty – tłumaczy Wojewódka.

Z wyliczeń Instytutu Emerytalnego wynika, że opłacenie składki do PPE dla 25 proc. załogi przekłada się na składki do PPK dla 78 proc. pracowników. Firmy decydują się jednak na to pierwsze rozwiązanie. Z wielu powodów, choćby dlatego, że w okresie kłopotów ze znalezieniem pracowników PPE może być zachętą do wyboru właśnie ich oferty, może w tym względzie dawać przewagę konkurencyjną nad ofertami zatrudnienia u innych pracodawców. PPE to także większa swoboda w inwestowaniu pieniędzy odkładanych przez pracowników.

Rząd liczy na to, że PPK stanie się systemem powszechnym. W chwili jego tworzenia zakładał, że może przystąpić do nich nawet 75 proc. z 11,5 mln pracowników. To dlatego wprowadził automatyczny zapis wszystkich pracowników do tego programu. Z PPK można się wypisać, ale pracownik musi wypełnić w tym celu specjalną deklarację. Przewaga PPE z punktu widzenia pracownika polega na tym, że w przeciwieństwie do PPK nie musi on wpłacać do tego programu pieniędzy ze swojej pensji.

Zdaniem Polskiego Funduszu Rozwoju, który nadzoruje wprowadzanie pracowniczych planów kapitałowych, PPE nie są zagrożeniem dla tego programu. – Cieszy nas to, że uchwalenie ustawy o PPK doprowadzi do tego, że więcej Polaków będzie gromadzić oszczędności na okres, gdy nie będą już aktywni zawodowo – skomentował Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR. – Oczywiście można się spodziewać, że zdecydowana większość będzie oszczędzać w pracowniczych planach kapitałowych, ale jeśli jakaś część firm doszła do wniosku, że lepiej założyć PPE, jest to ich decyzja. Na pewno dzieje się tak za sprawą ustawy o PPK, bo to jej wejście w życie jest bodźcem do zakładania przez firmy PPE – mówił Marczuk. – Ważny jest efekt. A będzie nim więcej osób, które będą mieć dodatkowe oszczędności. To dobra wiadomość – dodał wiceszef PFR.

O co chodzi w tym PPK?

PPK mają zachęcić Polaków do oszczędzania na czas emerytury. Pracownicy odłożą w nich co miesiąc od 2 proc. do 4 proc. swojej pensji brutto. Pracodawca dołoży im do tego od 1,5 do 4 proc. pensji. Osoby z niskim zarobkami, zamiast 2 proc. mogą odkładać 0,5 proc. pensji. Swoje trzy grosze dorzuci państwo. Z budżetu wpłaci każdemu oszczędzającemu 250 zł opłaty powitalnej oraz dodatkowo co roku 240 zł. To turbodoładowanie do oszczędności, choć taki mechanizm oznacza, że pensje pracowników, którzy przystąpią do PPK będą nieco niższe, zaś koszty ich zatrudnienia po stronie pracodawców nieco wzrosną. Pieniądze odkładane do PPK pomnażać będą wybrane do tego instytucje finansowe. Będą inwestować w obligacje i akcje. Pobiorą 0,6 proc. zgromadzonych kapitałów (z premią za wyniki).

Pierwsze pracownicze plany kapitałowe ruszyły w połowie roku. Na początek w największych firmach, które zatrudniają co najmniej 250 osób. Z czasem program będzie obejmował coraz mniejsze przedsiębiorstwa.

Docelowo PPK będą musiały zaoferować swoim pracownikom niemal wszystkie firmy i instytucje. Zwolnieni z tego obowiązku będą mikroprzedsiębiorcy, którzy zatrudniają mniej niż dziesięciu pracowników i każdy z tych pracowników złoży deklarację o rezygnacji z oszczędzania w programie PPK. Zwolnienie obejmie też te firmy, które prowadzą u siebie pracownicze programy emerytalne. Do PPE musi jednak należeć co najmniej 25 proc. załogi, a składka, którą pracodawca wpłaca na konto pracownika w PPE, nie może być niższa niż 3,5 proc. jego pensji brutto.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Finanse
Ugoda Visa i Mastercard. Mniejsze prowizje od sklepów
Finanse
NIK: rząd PiS ręcznie sterował finansami JST
Finanse
Minister finansów rozwiewa wątpliwości. Podwyżka kwoty wolnej w 2025 r. niemożliwa
Finanse
Byki i Niedźwiedzie oraz Złote Portfele „Parkietu”. Kto otrzymał nagrody?
Finanse
Byki i Niedźwiedzie oraz Złote Portfele „Parkietu”. Kto otrzyma nagrody?