Głównie dzięki wzrostom kursów akcji spółek naftowych i gazowych, których zresztą norweski fundusz zamierza się pozbyć, by uniknąć skutków ich dużej zmienności. Ale w dłuższej perspektywie dla modelu rentowności funduszu bardziej niebezpieczna może okazać się grożąca światu wojna handlowa.

W ciągu trzech miesięcy do końca czerwca fundusz wykorzystał wzrosty na amerykańskich rynkach spowodowane redukcją podatków. Ale podobnie jak inni globalni inwestorzy norweski fundusz przed szkodliwym dla światowej gospodarki protekcjonizmem stosowanym przez Donalda Trumpa wobec kluczowych partnerów handlowych. Trond Grande, wiceprezes funduszu, nie krył, że „rosnące bariery handlowe, czy wojny handlowe, nie będą korzystne dla funduszu jako długoterminowego światowego inwestora".

W II kwartale fundusz miał 1,8 proc. zwrotu, czyli 167 mld koron (20 mld USD) po stracie w poprzednim kwartale. Wartość jego akcji wzrosła o 2,7 proc., obligacji nie zmieniła się, a inwestycje w nieruchomości dały 1,9 proc. zwrotu.

Na koniec II kwartału fundusz 66,8 proc. aktywów przekraczających 1 bln USD miał w akcjach, 30,6 proc. w obligacjach i 2,6 proc. w nieruchomościach. Największe udziały w akcjach fundusz miał w papierach Amazona, Apple'a i Microsoftu. Największe udziały w obligacjach stanowiły rządowe papiery Stanów Zjednoczonych, Japonii i Niemiec.

W II kwartale norweski fundusz stracił 5,7 proc. na akcjach z emerging markets i 4 proc. na chińskich. Najsłabszym branżowych sektorem okazał się finansowy, do czego walnie przyczyniła się przecena w tym okresie o 19 proc. akcji Banco Santander.