Nieradzące sobie z pogłębiającym się coraz bardziej w kryzysem władza na Białorusi pożycza, gdzie może. W ciągu pięciu miesięcy resort finansów pożyczył w sumie 855,8 mln dol., z czego z Euro-azjatyckiego funduszu stabilizacyjnego 0,5 mld dol.; 188 mln dol. od rosyjskich banków; 141,6 od banków i instytucji chińskich, 25,9 mln od International Bank for Reconstruction and Development a 0,3 mln dol. wyłożył EBOR - podał portal Chartia97. Od początku roku władze musiały spłacić 302,1 mln zagranicznych kredytów i pożyczek. Z tego 125 mln dol. największemu swojemu wierzycielowi - Rosji.

Rośnie też wewnętrzne zadłużenie białoruskiego państwa. Według stanu na 1 czerwca zwiększyło się ono o 3,6 proc. od początku roku. Jeżeli dodamy, że w 2015 r. zadłużenie państwa białoruskiego zwiększyło się o 66,1 proc., przy czym dług krajowy się podwoił, to sytuacja staje się coraz trudniejsza.

Niezależni ekonomiści są zdania, że przyczyny takiej sytuacji nie leżą za granicą, jak to wmawia obywatelom prezydent i rząd, ale są pochodną niekompetencji i braku dalekowzroczności rządzących. Choć oficjalnie od ostatniego kryzysu minęło 1,5 roku, to kurs dolara poszybował dwukrotnie a średnia płaca spadła z 620 dol. do 350 dol..Do tego władze musiały po raz trzeci w historii zdenominować rubla o cztery zera. Profesor Leonid Zajcew ekonomista jest zdania, że dopiero teraz zaczyna się. Wcześniej były tylko okresy recesji.

- Po wprowadzeniu przez Zachód sankcji wobec Rosji i rosyjskiego embarga na zachodnią żywność dla Białorusi otworzyła się wielka szansa i idealne warunki by zwiększyć podaż swoich towarów. Zamiast tego w 2015 r. nasz eksport na rynki światowe był mniejszy o 20 proc.; a w Rosji spadł o 30 proc..(...) Problem w tym, że, w naszym kraju została stworzona gospodarka oparta na ropie. Kupowaliśmy jej w Rosji tanio 22 mln t rocznie; przerabialiśmy i eksportowaliśmy dużo drożej. Kiedy ropa i jej produkty gwałtownie potaniały, Białoruś znalazł się w kryzysie - tłumaczy ekonomista.