Popyt na nowe argentyńskie papiery okazał się bardzo duży. Choć ta emisja obligacji jest warta 15 mld dol. (co jest największą w historii wartością długu sprzedawanego w ciągu jednego dnia przez państwo rozwijające się), to łączne zamówienia składane przez inwestorów opiewają na 65 mld dol. Przed aukcją rząd spodziewał się, że rentowność sprzedawanych w ramach tej emisji papierów dziesięcioletnich będzie wynosiła 7,5 proc. To pierwsza emisja argentyńskich obligacji na rynku międzynarodowym odkąd pod koniec 2001 r. Argentyna zbankrutowała.

- Pamiętam bankructwo z 2001 r. i powrót Argentyny na rynki robi na mnie wrażenie. Cieszy serca weteranów rynkowych to, że tak duży kraj powrócił do gry - twierdzi Ray Zuckaro, dyrektor inwestycyjny w amerykańskiej firmie RVX Asset Management.

Powrót kraju na rynek to sukces prezydenta Mauricio Macriego, który objął władzę w grudniu a jego ekipa szybko porozumiała się z grupą wierzycieli, którzy blokowali Argentynie możliwość sprzedawania nowych obligacji. Inwestorzy ci (tzw. fundusze sępie), po bankructwie z 2001 r. tanio skupowali argentyński dług i nie chcieli uczestniczyć w jego restrukturyzacji. Żądali spłaty nominalnej wartości papierów, jakie znalazły się w ich portfelach. Poprzednie argentyńskie władze nie godziły się na ich żądania, więc wierzyciele walczyli w sądach i skutecznie utrudniali Argentynie powrót na rynek. Administracja Macriego, po krótkich negocjacjach, po prostu ich spłaciła.

Według wyliczeń argentyńskiego ministerstwa finansów, ta izolacja kosztowała gospodarkę kraju 120 mld dol. i 2 mln miejsc pracy. Teraz jednak kraj ma szansę na poprawę sytuacji gospodarczej. Nie tylko z powodu zmian politycznych, ale również dzięki poprawie sytuacji na rynkach surowcowych.