Rząd z rozmachem zapowiedział wart 212 mld zł pakiet pomocowy. Nie miał wyjścia. Był do tego zmuszony własnymi decyzjami ograniczającymi rozprzestrzenianie się wirusa. Dotknęły one większości działających w Polsce biznesów. Dziś nikt nie wie, jaka branża będzie największą ofiarą epidemii i jaka będzie jej niszczycielska siła. Nie wie tego również rząd. Dlatego słuchając w środę wystąpień premiera Mateusza Morawieckiego i niektórych ministrów, szczególnie Jadwigi Emilewicz, miało się wrażenie, że zaplanowano dywanowe wyrzucanie pieniędzy z helikoptera, aby trafiły do jak najszerszego grona potrzebujących. Bardzo plastycznie przedstawiła to minister przedsiębiorczości, wymieniając firmy i branże, do których trafi pomoc. Ma ją otrzymać biuro podróży spod Łodzi, piekarz ze Starogardu i informatyk z Chrzanowa. Dla każdego coś miłego. Tyle że zapowiedzi nie przekonały rynku, a w organizacjach przedsiębiorców panuje sceptycyzm. Pojawia się konkretny zarzut: nikt nas nie pytał o zdanie.

Czytaj także: Resort Ziobry wstrzymuje bieg terminów procesowych

Nie znamy jeszcze szczegółów pakietu osłonowego, ale można odnieść wrażenie, że pisały go osoby, które miały niewiele wspólnego z małym czy średnim biznesem. Ot, choćby 5 tys. zł pożyczki dla mikroprzedsiębiorcy, która będzie mogła zostać umorzona, jeżeli beneficjent utrzyma zatrudnienie przez pół roku. Biznesu, który zatrudnia np. pięć osób z budżetem płacowym 20 tys. zł miesięcznie, ta suma raczej do tego nie przekona.

Przykładem braku wyczucia realiów jest też łaskawe odroczenie składek ZUS na trzy miesiące – potem trzeba je będzie zapłacić w skumulowanej formie w całości. Dla niektórych przedsiębiorców odroczenie i kumulacja to wręcz recepta na katastrofę. Biznes potrzebuje dziś realnego uwolnienia od zapłaty obciążeń na rzecz państwa: od składek, danin czy różnego rodzaju opłat wynikających z koncesji czy licencji. Krótkoterminowe rozłożenie na raty nie odpowiada oczekiwaniom. Pomoc, aby była realna, musi być odczuwalna, a to jest możliwe wtedy, gdy wakacje od różnego rodzaju opłat trwają lata, a nie kilka miesięcy.