Nie potrzebujemy radykalnych zmian systemu emerytur

Polscy ekonomiści są w zdecydowanej większości przeciwni koncepcji tzw. emerytury obywatelskiej. W żadnej innej kwestii, o którą ich dotąd pytaliśmy, nie byli tak zgodni.

Aktualizacja: 14.04.2022 13:02 Publikacja: 07.02.2021 21:02

Nie potrzebujemy radykalnych zmian systemu emerytur

Foto: Adobe Stock

Epidemia Covid-19, która zbiera śmiertelne żniwo głównie wśród osób starszych, a jednocześnie spowodowała spadek liczby urodzeń, może mieć zauważalny wpływ na sytuację demograficzną w Polsce. Nie zmieni jednak tego, że w najbliższych dekadach będziemy w UE liderem pod względem tempa starzenia się ludności.

„Dzisiaj populacja naszego kraju jest jeszcze stosunkowo młoda – mediana wieku wynosi około 40 lat. Wśród państw UE są tylko cztery, w których jest ona niższa. Do 2040 roku mediana wieku w Polsce wzrośnie jednak o ponad 10 lat. W żadnym innym państwie UE wzrost ten nie będzie tak duży. W 2040 roku Polska znajdzie się w wąskim gronie 11 państw świata, w których mediana wieku będzie wyższa niż 50 lat" – pisali w 2019 r. analitycy z Instytutu Badań Strukturalnych, opierając się na prognozach ONZ i KE. Według tego scenariusza za 40 lat Polaków w wieku poprodukcyjnym (powyżej 65 lat) będzie o 30 proc. mniej niż osób w wieku produkcyjnym (od 15 do 64 lat), podczas gdy dziś jest ich o niemal 80 proc. mniej.

Te zmiany będą źródłem napięć w systemie emerytalnym. Rosła będzie grupa osób, które spełniają warunki uzyskania emerytury minimalnej (będą miały odpowiedni staż pracy i wiek), ale nie odprowadziły wystarczającej sumy składek. Te świadczenia będą powodowały deficyt w ZUS, który będzie trzeba uzupełniać z innych źródeł niż składki – przede wszystkim z podatków powszechnych. W przypadku osób, które będą otrzymywały emeryturę wyższą od minimalnej, istotnie spadnie tzw. stopa zastąpienia, czyli stosunek wysokości emerytury do ostatniego wynagrodzenia. Według prognoz KE, przy założeniu utrzymania wieku emerytalnego na obecnym poziomie, stopa zastąpienia dla wszystkich emerytów zmaleje z około 60 proc. obecnie do około 28 proc. w 2040 r. W żadnym innym kraju UE nie tąpnie bardziej.

Drogie i demotywujące

Jedną z propozycji, które miałyby te problemy złagodzić, są tzw. emerytury obywatelskie. Ich zwolennikiem od lat jest m.in. wicepremier Jarosław Gowin. W przeszłości przychylnie o tej koncepcji, zakładającej wypłacanie wszystkim emerytom jednakowego świadczenia, wypowiadał się też premier Mateusz Morawiecki. – Taka rewolucja byłaby ogromnym błędem na wielu poziomach – przestrzegała niedawno na łamach „Rzeczpospolitej" prof. Joanna Tyrowicz, ekonomistka z Wydziału Zarządzania UW i ośrodka analitycznego GRAPE. Jak się okazuje, tę ocenę podziela zdecydowana większość uczestników panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej".

Z tezą, że dobrą odpowiedzią na wyzwania związane ze starzeniem się ludności byłoby zastąpienie obecnego systemu emerytalnego, różnicującego świadczenia w zależności od odprowadzonych składek, systemem zapewniającym równe świadczenia dla wszystkich emerytów i opartym wyłącznie na podatkach powszechnych, zgodziło się (w tym zdecydowanie) siedmioro spośród 41 (czyli 17 proc.) ankietowanych przez nas ekonomistów. Przeciw tej koncepcji opowiedziało się (w tym zdecydowanie) 34 uczestników naszej sondy (83 proc.). W żadnej innej sprawie, o którą pytaliśmy wcześniej – a łącznie zadaliśmy 15 pytań w czterech blokach tematycznych – wśród ekonomistów nie panowała taka jednomyślność.

– Emerytura obywatelska jest bardzo droga, nie motywuje do pracy i do oszczędzania na emeryturę. Żadnego kraju obecnie na nią nie stać – ocenia prof. dr hab. Barbara Liberda z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. – Byłaby to niesprawiedliwa „urawniłowka" świadczeń emerytalnych, skłaniająca także do ucieczki poza system podatkowy. Do dyskusji pozostaje jednak postulat zmniejszenia rozpiętości emerytur – zauważa prof. dr hab. Jerzy Wilkin z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN. – Wiele badań wskazuje na destymulacyjny charakter takiego rozwiązania dla wzrostu gospodarczego. W obecnej sytuacji stanowiłoby to też duże obciążenie i tak napiętego budżetu – dodaje prof. dr hab. Wojciech Charemza z Akademii Finansów i Biznesu Vistula. Dr hab. Marek Kośny, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, zauważa z kolei, że emerytura obywatelska w pewnym momencie może się okazać konieczna ze względu na brak środków na wypłaty emerytur, ale to nie oznacza, że jest to rozwiązanie pożądane. – W moim odczuciu jest to ostateczność. Podstawowym problemem byłaby zmiana warunków „umowy" w trakcie gromadzenia środków, co po raz kolejny podważyłoby zaufanie do systemu emerytalnego – tłumaczy.

Uroki prostoty

Nielicznych zwolenników emerytury obywatelskiej kusi m.in. prostota tej koncepcji. – Jest to swego rodzaju powrót do korzeni systemu emerytalnego, tj. pomysłu kanclerza Bismarcka, aby państwo pomagało egzystować starszej części społeczeństwa. Pomagało, a nie gwarantowało wysokie dochody – tłumaczy dr hab. Michał Rubaszek, profesor Szkoły Głównej Handlowej. Zastrzega jednak, że ze względu na zobowiązania wobec osób, które już odprowadziły dużo składek emerytalnych, emerytury obywatelskie należałoby wprowadzać stopniowo. – Rządzący doprowadzili do tego, że to, co było możliwe i racjonalne 20 lat temu, czyli w największym skrócie „urynkowienie systemu emerytalnego", teraz jest praktycznie niemożliwe. Wydaje się, że w takiej sytuacji nawet zwolennicy rozwiązań rynkowych muszą się zgodzić na swego rodzaju protezę w postaci emerytury obywatelskiej – ocenia z kolei prof. dr hab. Witold Kwaśnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego. W jego rozumieniu byłby to element radykalnej reformy systemu emerytalnego, którego filarem byłyby instytucjonalne zachęty do indywidualnego oszczędzania na emeryturę.

Nie tylko składki

Czy system emerytalny wymaga innych korekt, skoro rewolucyjne zmiany większość ankietowanych ekonomistów uważa za niepożądane? W odpowiedziach na wszystkie cztery pytania, które im zadaliśmy (infografika pokazuje rozkład odpowiedzi na trzy z nich), pojawiają się apele o podwyższenie wieku emerytalnego. Mówią o tym zresztą nawet eksperci, którzy w jakimś zakresie sympatyzują z koncepcją emerytury obywatelskiej.

Drobną korektą, która mogłaby ograniczyć konieczność dopłat do emerytur minimalnych, byłaby zmiana zasad ich przyznawania. Obecnie otrzymują je osoby, które przepracują 20 lub 25 lat (w zależności od płci) i osiągną wiek emerytalny (60 lub 65 lat). Nie ma natomiast znaczenia suma odprowadzonych składek. Większość uczestników naszego panelu – 56 proc. – nie zgadza się jednak z tym, że to suma składek powinna być kryterium uprawniającym do minimalnego świadczenia. Jednym z argumentów przeciwko takiemu rozwiązaniu jest to, że wypaczałoby ono ideę emerytury minimalnej. – Skoro ma to być świadczenie minimalne, to nie powinno być uzależnione od składek – tłumaczy dr hab. Marek Dąbrowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Z akceptacją obecnych zasad przyznawania emerytur minimalnych wiąże się zgoda na to, aby system emerytalny w pewnej mierze był finansowany z podatków powszechnych. Tego zdania jest 51 proc. uczestników naszego panelu. Niespełna 42 proc. uważa, że deficyty w systemie emerytalnym powinny być pokrywane w ramach tego systemu, tzn. przez podwyżki składek lub obniżki świadczeń. – W ujęciu teoretycznym prognozowane deficyty powinny być pokrywane w ramach systemu emerytalnego, ale w praktyce jest to mało realne zarówno z punktu widzenia ekonomicznego, jak i politycznego – ocenia prof. dr hab. Małgorzata Zaleska, dyrektor Instytutu Bankowości SGH, przewodnicząca Komitetu Nauk o Finansach PAN.

O panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej". Debata bez uproszczeń i uprzedzeń.

Wbrew pozorom w ekonomii niewiele pytań ma jednoznaczne odpowiedzi. Celem panelu ekonomistów „Parkietu" i „Rzeczpospolitej", który zainaugurowaliśmy w lipcu 2020 r., jest pokazanie pełnego spektrum opinii na tematy ważne dla rozwoju polskiej gospodarki. Do udziału w tym przedsięwzięciu zaprosiliśmy ponad 50 wybitnych polskich ekonomistów z różnych pokoleń i o różnorodnych zainteresowaniach naukowych, reprezentujących zarówno krajowe, jak i zagraniczne uczelnie i think tanki. Tę grupę naukowców, która wciąż się powiększa, mniej więcej raz na miesiąc prosimy o opinie i komentarze dotyczące aktualnych zagadnień z zakresu szeroko rozumianej polityki gospodarczej. Takie badania opinii cenionych ekonomistów pozwalają na recenzowanie bez uprzedzeń wszelkich pomysłów, które pojawiają się w debacie publicznej, i wysuwanie nowych. Stanowią też swego rodzaju forum wymiany idei. Nasz panel ekonomistów wzorowany jest na przedsięwzięciu, które z powodzeniem od 2011 r. realizuje Inicjatywa na rzecz Globalnych Rynków przy Booth School of Business (część Uniwersytetu Chicagowskiego). ?

prof. dr hab. Marek Góra ekonomista w Szkole Głównej Handlowej, współautor reformy emerytalnej z 1999 r.

Obecny system emerytalny nie prowadzi do niedoboru środków (poza potencjalnymi skutkami nieujemnego indeksowania kont). Problemem pozostają oczywiście grupy wyłączone z niego (rolnicy, górnicy, służby mundurowe). Nie można mylić systemu emerytalnego z zarządzającą nim instytucją, jaką jest ZUS, zarządzającą także innymi systemami (np. rentowym), w których rzeczywiście pojawia się chroniczny deficyt wynikający z decyzji politycznych. Od tych decyzji zależy też wysokość dopłaty do emerytury minimalnej i związane z tym koszty. Deficyt powodowany jest więc poza systemem emerytalnym i w związku z tym powinien być pokrywany ze źródeł spoza tego systemu, czyli z podatków. Natomiast podatkowe finansowanie emerytur – co dumnie określa się mianem „emerytury obywatelskiej" – jest rozwiązaniem niczego niepoprawiającym, tworzącym wiele nowych problemów, równie, a może bardziej nawet, narażonym na ciągły brak środków, a do tego otwierającym pole do manipulacji i populistycznych obietnic.

dr hab. Agnieszka Chłoń-Domińczak profesor Szkoły Głównej Handlowej, b. minister pracy i polityki społecznej

System emerytalny został zbudowany na zasadzie powiązania sumy składek i wysokości emerytury, co zachęca do aktywności zawodowej i odprowadzania składek. Zmiana tego systemu (na równe emerytury finansowane z podatków – red.) mogłaby w znaczący sposób wpłynąć na jego stabilność i dochody. Konstrukcja naszego systemu emerytalnego w długim okresie zapewnia jego stabilność. Deficyty wynikają z dwóch głównych przesłanek: wypłacania zobowiązań ze starego systemu (sprzed 1999 r. – red.) i dopłat do emerytur minimalnych. Emerytury minimalne muszą istnieć, bo rolą systemu emerytalnego jest także ochrona przed ubóstwem. I te zobowiązania powinny być finansowane z podatków, a nie ze składek. Przy tym ryzyko uzyskiwania emerytury minimalnej jest najwyższe wśród kobiet. Tutaj rozwiązaniem jest raczej promowanie ich aktywności zawodowej, w tym również dłuższej pracy, aby mogły wypracować godziwą emeryturę.

dr hab. Michał Mackiewicz profesor ekonomii na Uniwersytecie Łódzkim

Od lat mówi się, że ludzkość, w tym i Polaków, będą gnębić dwa pogłębiające się kryzysy. Jeden to kryzys nierówności. Obecny technologiczny charakter wzrostu gospodarczego sprawia, że największa część jego owoców trafia do wąskiej elity ekonomicznej. Drugi to kryzys ekologiczny. Jednocześnie obecny model wzrostu powoduje, że to najbogatsi mają największy udział w eksploatacji środowiska. Nie da się więc rozwiązać jednego z tych problemów, nie rozwiązując drugiego. Podstawowym sposobem na ich złagodzenie jest agresywne opodatkowanie wysokich dochodów i jednoczesne dofinansowanie osób biedniejszych w formie uniwersalnego dochodu podstawowego. Przebudowa systemu emerytalnego byłaby częściową, ale za to najbardziej akceptowalną społecznie, próbą wprowadzenia takiego dochodu. Należy jak najszybciej wprowadzić jednakowe emerytury dla wszystkich, niezależne od wcześniej odprowadzonych składek.

Epidemia Covid-19, która zbiera śmiertelne żniwo głównie wśród osób starszych, a jednocześnie spowodowała spadek liczby urodzeń, może mieć zauważalny wpływ na sytuację demograficzną w Polsce. Nie zmieni jednak tego, że w najbliższych dekadach będziemy w UE liderem pod względem tempa starzenia się ludności.

„Dzisiaj populacja naszego kraju jest jeszcze stosunkowo młoda – mediana wieku wynosi około 40 lat. Wśród państw UE są tylko cztery, w których jest ona niższa. Do 2040 roku mediana wieku w Polsce wzrośnie jednak o ponad 10 lat. W żadnym innym państwie UE wzrost ten nie będzie tak duży. W 2040 roku Polska znajdzie się w wąskim gronie 11 państw świata, w których mediana wieku będzie wyższa niż 50 lat" – pisali w 2019 r. analitycy z Instytutu Badań Strukturalnych, opierając się na prognozach ONZ i KE. Według tego scenariusza za 40 lat Polaków w wieku poprodukcyjnym (powyżej 65 lat) będzie o 30 proc. mniej niż osób w wieku produkcyjnym (od 15 do 64 lat), podczas gdy dziś jest ich o niemal 80 proc. mniej.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ubezpieczenia
OFE dały zarobić lepiej niż lokaty bankowe i subkonta ZUS
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Ubezpieczenia
Po wyborze nowego zarządu kapitalizacja PZU w górę o blisko miliard złotych
Ubezpieczenia
Rekord sprzedaży polis majątkowych i życiowych Warty
Ubezpieczenia
Artur Olech prezesem PZU. Potrzebna jest zgoda KNF
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Ubezpieczenia
Klimat i inflacja stoją za wyższymi cenami polisy