Meryl Streep roznosi ekran

Wspaniała aktorka daje popis w „Nigdy nie jest za późno" w reżyserii Jonathana Demme'a. Od piątku w kinach.

Aktualizacja: 08.09.2015 23:21 Publikacja: 08.09.2015 21:00

Foto: UIP

Gdy krytycy piszą, że potrafi zagrać wszystko, Meryl Streep śmieje się:

– Wszystko? To określenie przypomina mi kryteria oceny aktora w eksperymentalnym teatrze, gdzie raz trzeba wisieć pod sufitem jak lampa, a kiedy indziej udawać nogę od stołu. Więc może „wszystkiego" nie tyle nie umiem, ile nie chcę grać. Interesuje mnie tworzenie postaci różnorodnych, niejednoznacznych, skomplikowanych. Nie miałabym ochoty skakać po ekranie z dopiętymi czółkami i udawać stworka z przestworzy. Muszę swoje bohaterki rozumieć, dlatego lubię role, których korzenie tkwią głęboko w rzeczywistości. - mówi aktorka w biografii.

W „Nigdy nie jest za późno" gra kobietę pełnokrwistą, niesztampową. Jej Ricki była kiedyś żoną zamożnego biznesmena, matką trójki dzieci. Ale nie wytrzymała. Zostawiła dom, męża, dwóch małych synków i córeczkę, by pójść za własnymi marzeniami. Po latach w czarnej skórzanej kurtce śpiewa w nocnych klubach Los Angeles.

Nie ma pieniędzy, nie jest wielką gwiazdą rock'n'rolla, ale jest sobą. Cena? Nie zna własnych dzieci. Gdy szły do szkoły, drugie śniadanie robiła im druga żona ojca, do której mówią „mamo". Nie było jej przy nich, kiedy dojrzewały i przeżywały pierwsze zderzenia ze światem. Ale po latach odbiera telefon od byłego męża. Jej córka po zdradzie chłopaka i odwołanym ślubie jest w ciężkiej depresji. Próbowała popełnić samobójstwo. „Potrzebuje cię" – mówi mężczyzna.

„Nigdy nie jest za późno" to film o odzyskiwaniu zerwanych więzów. O sile rodziny i matczynej miłości. O trudnych życiowych wyborach i prawie do bycia sobą.

Ricki przyjeżdża do zasobnego domu w Indianie i jest w nim obca. Nie wie, że jeden z jej synów jest gejem, nie zna narzeczonej drugiego. Córka (w tej roli prawdziwa córka Streep – Mumie Gummer) jest dla niej wielką niewiadomą. Ale to ona, kompletnie zwariowana, zamiast na wizytę u psychoterapeuty zabierze zdesperowaną dziewczynę do fryzjera i sklepu z fajnymi ubraniami, pokaże, że warto cieszyć się życiem, a świat się nie skończył z powodu jednego gnojka.

Jonathan Demme nie usprawiedliwia Ricki. Trudno rozgrzeszyć kobietę, która zostawia trójkę małych dzieci i ulatnia się, żeby grać na gitarze i śpiewać. Ale twórca „Milczenia owiec" i „Filadelfii" unika taniego dydaktyzmu. Chce, żeby widzowie – razem z filmowymi dziećmi – zrozumieli bohaterkę. Dostrzegli jej potrzebę wolności, pasję. Uśmiechnęli się, gdy z tymi swoimi zmarszczkami na twarzy i kilkoma kilogramami za dużo, wciąż tryska energią. I choć sama miewa doły, zaraża radością życia.

To nie jest film dla moralizatorów. Ale Demme nie proponuje poważnej rozprawy o odpowiedzialności. Historię Ricki opowiada z przymrużeniem oka, ubiera w lekką formę. Czy przekonuje? Mając Meryl Streep, można nie martwić się o prawdę. A w tym filmie Streep niemal nie schodzi z ekranu – gra, śpiewa, hipnotyzuje widzów, cały czas zachowując do swojej bohaterki zdrowy dystans. Tak naprawdę, nawet gdyby wcieliła się w stworka z przestworzy z dopiętymi czółkami – też byśmy jej uwierzyli. To jest fenomen. Wielka aktorzyca. Dla niej „Nigdy nie jest za późno" trzeba obejrzeć koniecznie.

Biografia aktorki

Jest wielką aktorką, a jednocześnie zwyczajną kobietą. Doświadczyła w życiu tragedii, gdy zmarł jej ukochany mężczyzna. Z następną swoją wielką miłością, rzeźbiarzem Donem Gummerem, stworzyła stabilny spokojny dom. Wychowali razem czworo dzieci.

Lawrence Grobel jest bardzo ciekawym autorem, który przeprowadził rozmowy z wieloma znakomitościami kina, m.in. z Marlonem Brando, Alem Pacino, Avą Gardner, i napisał o nich pasjonujące książki. Teraz do rąk czytelników trafia „Meryl Streep o sobie". To skromna praca, ale czyta się ją jednym tchem. Tak jak ogląda się filmy Streep. Grobel nie sili się na wielkie krytyczne analizy jej filmów. Pisze o życiu aktorki, kobiety, jej kolejnych rolach, jej stosunku do sztuki, do codzienności. Z tej opowieści wyłania się bardzo prawdziwy, niewydumany portret zarówno artystki, jak i człowieka. —bh

Gdy krytycy piszą, że potrafi zagrać wszystko, Meryl Streep śmieje się:

– Wszystko? To określenie przypomina mi kryteria oceny aktora w eksperymentalnym teatrze, gdzie raz trzeba wisieć pod sufitem jak lampa, a kiedy indziej udawać nogę od stołu. Więc może „wszystkiego" nie tyle nie umiem, ile nie chcę grać. Interesuje mnie tworzenie postaci różnorodnych, niejednoznacznych, skomplikowanych. Nie miałabym ochoty skakać po ekranie z dopiętymi czółkami i udawać stworka z przestworzy. Muszę swoje bohaterki rozumieć, dlatego lubię role, których korzenie tkwią głęboko w rzeczywistości. - mówi aktorka w biografii.

W „Nigdy nie jest za późno" gra kobietę pełnokrwistą, niesztampową. Jej Ricki była kiedyś żoną zamożnego biznesmena, matką trójki dzieci. Ale nie wytrzymała. Zostawiła dom, męża, dwóch małych synków i córeczkę, by pójść za własnymi marzeniami. Po latach w czarnej skórzanej kurtce śpiewa w nocnych klubach Los Angeles.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Film
„Biedne istoty” już na Disney+. Film z oscarową Emmą Stone błyskawicznie w internecie
Film
Dżentelmeni czyli mocny sojusz dżungli i zoo
Film
Konkurs Główny „Wytyczanie Drogi” Mastercard OFF CAMERA 2024 – znamy pierwsze filmy
Film
„Pamięć” Michela Franco. Ludzie, którzy chcą zapomnieć ból
Film
Na co do kina w weekend? Trzy filmy o skomplikowanych uczuciach