„W lesie dziś nie zaśnie nikt" w streamingu

Niedoszły kinowy hit „W lesie dziś nie zaśnie nikt" Bartosza Kowalskiego można oglądać w streamingu.

Aktualizacja: 23.03.2020 21:15 Publikacja: 23.03.2020 18:45

Wiktoria Gąsiewska i Sebastian Dela, kadr z filmu

Wiktoria Gąsiewska i Sebastian Dela, kadr z filmu

Foto: materiały prasowe, Michał Chojnacki

To bezprecedensowa decyzja. Gdy kina są zamknięte, filmowcy szukają dla swoich filmów innych kanałów dotarcia do widzów. Ledwie po tygodniu wyświetlania „Sali samobójców. Hejtera" Jana Komasy dystrybutor i producenci zdecydowali się rozpowszechniać film w Player.pl oraz Canal+ Polska. Teraz w Netflixie można oglądać „W lesie dziś nie zaśnie nikt" Bartosza Kowalskiego. Pierwotnie miał wejść do kin 13 marca, a do premiery w sieci miał jeszcze długą drogę. Pandemia wszystko zmieniła. Debiutuje w streamingu.

Wstydliwa fascynacja

– Nie wyobrażam sobie, jak będą funkcjonować filmy, gdy kina się otworzą – mówi producent Jan Kwieciński. – Kiedy i jak trafią na ekran? Będzie wtedy długa kolejka tytułów czekających na premierę. Wszyscy poniesiemy straty. Dlatego zdecydowaliśmy się nie czekać, lecz udostępnić film widzom poprzez platformę streamingową. To dla nas ważny i wyjątkowy krok.

Premiera jest ważna, bo reżyser Bartosz Kowalski to autor znakomitego „Placu zabaw", zaś „W lesie dziś nie zaśnie nikt" to pierwszy polski „slasher" – horror, w którym znikają kolejni bohaterowie.

Zaczyna się spokojnie, choć dziś paradoksalnie. Młodzi ludzie zjeżdżają się na obóz, podczas którego mają się leczyć z uzależnienia od komórek, komputerów, internetu. Dostają pierwszy warunek: trzeba oddać telefony i tablety. Potem, pod opieką przewodnika, kilkuosobowe grupy ruszają w las. I muszą w nim przetrwać.

Kamera towarzyszy jednej z takich grup. Pierwszy wieczór niczego złego nie zwiastuje. Przewodniczka jest energiczna i silna, piątka młodych ludzi poznaje się, zaczynają ich łączyć wzajemne sympatie i antypatie. Jest wśród nich grubas, z którego można się podśmiewać, seksowna piękność i dziewczyna, która ukrywa tajemnicę przeżytej tragedii. Najważniejsze okazuje się to, że wyprawa, która miała przypominać survivalowy obóz harcerski, zamienia się w koszmar.

W znakomitym „Placu zabaw" Kowalski opowiedział o morderstwie dokonanym przez dzieci na innym dziecku bez żadnych motywów. Powstała historia o narastającej społecznej agresji, nietolerancji, zagubieniu podstawowych wartości, co się odbija na psychice najmłodszych.

Ale niedawny debiutant nie chce być „polskim Loachem" opisującym meandry społecznego życia. Powiedział mi kiedyś: „Długo bałem się przyznać, że moim ulubionym filmem jest »Martwe zło 2«. Jako dziecko z wypiekami na twarzy oglądał »Opowieści z krypty«". I dodał, że od najmłodszych lat uwielbiał najbrzydsze i najokropniejsze zabawki.

Po maturze chciał zdawać do szkoły filmowej w Łodzi, ale pomyślał, że gdy zacznie na egzaminie opowiadać o swojej miłości do horrorów, to i tak nie ma żadnych szans. Tymczasem dostał zagraniczne stypendium i pojechał do Francji. W paryskiej École Internationale de Création Audiovisuelle et de Réalisation zrealizował kilka krótkich horrorów. Ale we Francji nie został. Wrócił do kraju i tutaj, z niemałym trudem, początkowo bez żadnych kontaktów w branży, zaczął przebijać się do filmowego świata.

Ponura zagadka

Przygotowując debiut fabularny, nie poszedł za młodzieńczymi zainteresowaniami. „Plac zabaw" był skromnym filmem zrealizowanym niemal jak paradokument. Dotykając drażliwego tematu wpływu atmosfery społecznej agresji na dzieci, wywołał trochę kontrowersji, ale dostał się do głównego konkursu w San Sebastian i zyskał świetne recenzje. Jednak reżyser o swojej pierwszej miłości nie zapomniał. W filmie „W lesie dziś nie zaśnie nikt" wrócił do konwencji przypisywanej kinu klasy B.

Korzeni slashera można się doszukiwać już w „Psychozie" Hitchcocka. Jego rozwój przypadł na lata 70., gdy powstały m.in. „Teksańska masakra piłą mechaniczną" czy „Halloween". W następnych dekadach pojawiło się już dziesiątki slasherów, jak na przykład „Koszmar z ulicy Wiązów".

W Polsce jednak horror traktowano z pogardą. Bartosz Kowalski nic sobie z tego nie robi. Potraktował swój drugi film fabularny jak zabawę i trafił w dziesiątkę. „W lesie dziś nie zaśnie nikt" to slasher z przymrużeniem oka. Jest tu wszystko, co powinno być. Trochę humoru, ale też kilka scen, które wręcz wbijają w fotel. Są historie dwóch potworów. I na dodatek świetna realizacja, bo Kowalski jako reżyser ma bardzo sprawną rękę oraz umiejętność dobierania aktorów. W jego filmie nietypową dla siebie postać „mocnej baby" tworzy Gabriela Muskała, a pewnie najbardziej widzów zaskoczy Julia Wieniawa. Celebrytka znana głównie z seriali telewizyjnych, ścianek i wypowiedzi na błahe tematy do mikrofonów podtykanych jej przez plotkarskich dziennikarzy gra bowiem szarą myszkę, dziewczynę zamkniętą w sobie, pokaleczoną przez życie, a jednak walczącą w lesie o przetrwanie.

Jest również trochę smaków dzisiejszej Polski. Wnoszą je natchniony harcmistrz (bardzo zabawny Wojciech Mecwaldowski), ksiądz z ponurą zagadką (Piotr Cyrwus) czy znudzony policjant korzystający na leśnej drodze z płatnych usług „ukochanej" kobiety (świetny Olaf Lubaszenko).

Może warto przez chwilę zapomnieć o naszym prawdziwym lęku i na dwie godziny pobać się „filmowo".

To bezprecedensowa decyzja. Gdy kina są zamknięte, filmowcy szukają dla swoich filmów innych kanałów dotarcia do widzów. Ledwie po tygodniu wyświetlania „Sali samobójców. Hejtera" Jana Komasy dystrybutor i producenci zdecydowali się rozpowszechniać film w Player.pl oraz Canal+ Polska. Teraz w Netflixie można oglądać „W lesie dziś nie zaśnie nikt" Bartosza Kowalskiego. Pierwotnie miał wejść do kin 13 marca, a do premiery w sieci miał jeszcze długą drogę. Pandemia wszystko zmieniła. Debiutuje w streamingu.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Film
„Biedne istoty” już na Disney+. Film z oscarową Emmą Stone błyskawicznie w internecie
Film
Dżentelmeni czyli mocny sojusz dżungli i zoo
Film
Konkurs Główny „Wytyczanie Drogi” Mastercard OFF CAMERA 2024 – znamy pierwsze filmy
Film
„Pamięć” Michela Franco. Ludzie, którzy chcą zapomnieć ból
Film
Na co do kina w weekend? Trzy filmy o skomplikowanych uczuciach