Co było najtrudniejsze w wyborze sposobów opowiadania historii Jana Nowaka, legendarnego kuriera, który podczas misji z Londynu do Warszawy miał przekazać dowództwu Armii Krajowej stanowisko rządu na uchodźstwie w sprawie powstania w Warszawie oraz informacje o stosunku aliantów co do powojennej przyszłości Polski? Dodajmy, że działo się to po tym, jak brytyjski premier Winston Churchill oznajmił, że Warszawa znalazła się w radzieckiej strefie wpływów i każdą decyzję militarną trzeba konsultować z Moskwą.
Chcieliśmy przez akcję opowiedzieć o niezwykłym czasie na kilka tygodni przed wybuchem powstania, kiedy wszystko było inne niż teraz, gdy wiemy o skutkach, jakie wywołał ten zryw. Były rachuby, że Niemcy dadzą się rozbroić jak w Poznaniu 25 lat wcześniej, a Sowieci uszanują naszą administrację. Były też rachuby, że przegramy, a Sowieci pogonią niektórych na Sybir, ale nie było rachub, że miasto zostanie spalone do gołej ziemi, po 63-dniowych torturach zginie kilkaset tysięcy ludzi, a pozostali zostaną wyrzuceni ze zgliszcz rodzinnych domów na zbity pysk, poniewierkę, a nierzadko śmierć. Drugim naszym celem było przybliżenie postaci Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Niby każdy słyszał, ale bardziej, że to radiowiec, a nie bohater, a i tak niektórzy mylą go z tym drugim, jak mu tam... Karski czy Pilecki...
Książka Piotra Zychowicza „Obłęd '44" wniosła do szerokiej debaty wiele kwestii, które łączą się z tematem Nowaka: niejasne sympatie wobec ZSSR generała Tatara, który blokował wylot Nowaka z Londynu, a także różne inicjatywy polskiego podziemia, które miały na celu marsz Polaków na Moskwę u boku III Rzeszy.
Posługiwaliśmy się nimi, ale bardziej jako sygnałami. Rozwinięcie ich wymagałoby innej konwencji filmu, a i taka była rozważana, filmu bardziej jako wywodu historycznego, równie ciekawego. Długi czas chciałem się posłużyć tekstem nie tylko „Kuriera z Warszawy", ale także „Ziarno zroszone krwią" Jerzego Stefan Stawińskiego. W końcu wraz z dyrektorami Muzeum Powstania Warszawskiego ustaliliśmy, że kierujemy film do młodego widza, a nie do pasjonatów dzielenia historii na cztery i powstał film kolorowy, przygodowy, z nutą historycznej refleksji, taki, jaki zawsze chciałem zrobić.
Kluczowa jest narada u Bora-Komorowskiego przed wybuchem powstania. Jak pan ważył słowa w scenariuszu, by wyrazić różne wrażliwości? Nowak był przeciwko i taki miał przekazać komunikat Londynu, gdy inni uważali, że trzeba wybrać rolę „pochodni".