Pitbull. Ostatni pies, reż. Władysław Pasikowski

Wyd. Kino Świat

Najpierw, w roku 2005, był debiut Patryka Vegi „Pitbull”, dziś już niemal kultowy obraz, po którym wystrzeliła kariera Marcina Dorocińskiego. Potem powstały „Pitbull. Nowe porządki” i „Pittbull. Niebezpieczne kobiety” - filmy, które  stały się wielkimi hitami kinowymi, ale  - nastawione na bardzo szeroką widownię – nie miały już świeżości i drapieżności pierwszego tytułu. Nie pojawił się już w nich nawet główny bohater Sławek Desperski. A wreszcie ukazała się informacja, że Vega rezygnuje z realizacji czwartego tytułu serii. Za kamerą stanął Władysław Pasikowski. Zmienił się scenariusz. Na ekran wrócił Desperski – Dorociński, podobnie jak inni bohaterowie pierwszej części: Metel i Nielat. Są tu skomplikowane ludzkie losy, jest też  obraz dzisiejszej, skorumpowanej Polski. A tak o nowym „Pitbullu...” mówi Marcin Dorociński: „Pracując nad tym filmem myślałem o zdaniu, które w pierwszym „Pitbullu” powiedział grany przez Janusza Gajosa Benek do Rafała Mohra czyli Nielata: „Wiedz, gdzie barykada jest. I po której jej stronie powinno się być”. Jednak  mnie od aluzji politycznych ważniejsza wydaje się refleksja, że choćby życie oferowało ci nie wiem jakie honory, miliony i luksusy i tak pod koniec dnia zostaniesz sam ze sobą i spojrzysz w lustro. I albo będziesz mógł w nie patrzeć albo nie. Ten film jest dla mnie przede wszystkim opowieścią o uczciwości, o koleżeństwie, o niełatwej przyjaźni”.

Złe psy, reż. Bobby Moresco

wyd. Galapagos

Bobby Moresco, współscenarzysta świetnego „Miasta gniewu” Paula Haggisa, tym razem sam stanął za kamerą, by zaproponować widzom kolejny miejski thriller. Bohaterem jego filmu jest detektyw, który wziął udział w nieudanej akcji. Zginęli w niej dwaj mężczyźni – informator i policjant, on sam został skazany na trzy lata więzienia. Po wyjściu chce się oczyścić z zarzutu zdrady i znaleźć prawdziwych sprawców tragedii. Szybko jednak orientuje się, że miesza się w aferę, w którą wplątane są prominentne osoby. Ma wszystkich przeciwko sobie. Moresco miał szansę n zrobić trzymające w napięciu kino noir, ale trochę się pogubił w nadmiarze wątków i dość stereotypowych, przewidywalnych rozwiązaniach. „Złe psy” to z pewnością nie jest pierwsza liga kina detektywistycznego. Ale realizowany na podstawie powieści J.P. O’Donnella film można obejrzeć w chłodny wieczór. Nie nudząc się, choć uczciwie muszę przyznać, że część recenzentów narzeka na zbyt wolne tempo akcji. .