Przez ostatnich kilkadziesiąt lat zwiększyły się porcje jedzenia – także w przepisach. W starych książkach kulinarnych można zobaczyć, że to, co wystarczało dla sześciu osób, dziś jest przeznaczone zaledwie dla czterech. Przeciętne ciasteczko ma dziś 4 razy więcej kalorii niż w połowie lat 80.
Para młodych ludzi z kanadyjskiego Vancouver postanowiła przeprowadzić eksperyment – mieli żywić się przez pół roku wyłącznie odpadami.
Zasada nr 1 brzmiała: jemy tylko to, co wyrzucili inni.
Pierwsza dostawa jedzenie pochodziła z lodówki brata, który właśnie się przeprowadzał. A była po brzegi wypełniona żywnością. Z badań przeprowadzonych w Nowym Jorku wynika, że najwięcej żywności marnuje się w gospodarstwach domowych – więcej niż w restauracjach, supermarketach i na farmach. To tak, jakby jedną z czterech toreb z zakupami, wyniesionych ze sklepu – od razu wyrzucić na śmieci. Bo najczęściej, kiedy jedzie się na zakupy zapomina się, co się ma, a co trzeba dokupić.
Bohaterowie filmu na targowisku dostają od sprzedawcy, utrzymującego się wyłącznie z produkcji jarzyn, całkiem zdrową, lecz lekko wybrzuszoną cukinię – nikt takiej nie chce kupić.