A potem jest wszystko, co powinno być w bajce. Wielka miłość matki i syna. Zła czarownica – bezdzietna ciotka, wstrętna jędza, której serce mięknie coraz bardziej. Pochwała przyjaźni. Dziecięca solidarność w walce ze złem. Prawo do inności. Ale są też samotność dziecka, tęsknota za nieobecnym ojcem, rozpacz. A przede wszystkim fantazja. Bo dziecko, które nie daje sobie rady z życiem, szuka ratunku w wyobraźni. Za niebieskimi drzwiami. Gdzie może być pięknie, ciekawie, niebezpiecznie, gdzie można przeżyć przygodę życia.

„Za niebieskimi drzwiami” Mariusza Paleja to ekranizacja powieści Marcina Szczygielskiego, która przed kilkoma laty zdobyła nagrodę Dużego Donga przyznawaną książkom dla dzieci. Autorzy filmu śmiało mieszają gatunki: przechodzą od obrazu obyczajowego przez bajkowe przerysowania do horroru. I z  powrotem. Małych widzów czeka też na końcu zaskakujący zwrot. Do tego wspaniałe kolory magicznego świata, aktorzy z wysokiej półki (m.in. Ewa Błaszczyk, Michał Żebrowski, Teresa Lipowska), wartka akcja, trochę strachu, trochę wzruszenia.

Pozostaje pytanie: do kogo film jest adresowany? Czy rodzice zaprowadzą dzieci na film, w którym ze wszystkimi szczegółami, w zwolnionym tempie pokazana jest tragiczna katastrofa samochodowa? Czy mali widzowie nie przestraszą się za bardzo demonicznego potwora Krwawca? Czy są w stanie mierzyć się z rodzinnymi tragediami?

Ale też dzieci nie są już dziś tak niewinne. Wychowane są na grach komputerowych, nierzadko dość krwawych, gdzie uczestnicy bezpardonowo walczą o przetrwanie mierząc do przeciwników z karabinów. Spędzają czas pod telewizorami, skąd wciąż płyną informacje za świata gorsze niż horrory z dziecięcych bajek. Nawet Disney ponad 20 lat temu w przepięknym „Królu Lwie” pokazał śmierć bliskiej osoby, gdy małemu Simbie umierał ojciec. A czy klasyczne baśnie braci Grimm nie są okrutne? Szczygielski i Palej traktują dzieci poważnie i w polskim krajobrazie kina dla młodych widzów to propozycja niebanalna. Jestem więc za. Choć tym zupełnym maluchom, jeszcze przedszkolnym, takich przeżyć chyba bym oszczędziła. Kategoria „bez ograniczeń wieku” to dla „Za niebieskimi drzwiami” jednak przywilej na wyrost.