Zmiany w ordynacji wyborczej i ustawy sądowe domykają plan rządzących. Na linii partia władzy (rozumiana szerzej niż tylko PiS) – prezydent pojawiło się chwilowe złagodzenie nastrojów. „III Rzeczpospolita" pozostaje jeszcze w konstytucji, ale w praktyce mamy już prawie nowy ustrój. Ci, którzy popierają obóz władzy, mają powody do picia szampana.

Jednym podoba się koniec III RP, inni chcieliby pożyć jeszcze trochę w świętym spokoju końca historii. Wszyscy jednak, którzy mają poukładane w głowie, w paru sprawach zgodzić się muszą: tak głębokich zmian nie da się łatwo odkręcić, a Polska potrzebuje też silnej opozycji, by i ona mogła wypić szampana. Wciąż jednak na odpowiedź czeka pytanie o naturę obecnej sytuacji w Polsce. Co było wynikiem błędów poprzedniej ekipy, a co elementem trendu, który objął cały polityczny Zachód? Czy obserwujemy głębokie zachwianie systemu politycznego, które pozostanie jednak bez strategicznych konsekwencji? Czy na pewno kluczem do zrozumienia sytuacji jest program 500+, a może coś, co siedzi głębiej, czyli złudzenie, jakoby nacjonalizm (nie zawsze uświadomiony w postaci stwierdzenia: „jestem nacjonalistą", ale często występujący w postaci poglądów na różne dziedziny życia, od stosunku do „obcych" począwszy) był lekiem na całe zło? A może Polska naprawdę zmierza ku rządom silnej ręki, które z czasem przejdą w autorytaryzm? Nie chodzi tylko o wykrzyczenie na wiecu ostrzeżenia przed totalitaryzmem, raczej o poważny, spokojny, świąteczny pomyślunek. Wygląda więc na to, że opozycja ma więcej do roboty i mniej czasu na szampańską zabawę w tym roku.

Czas na życzenia – dla wszystkich. Polacy potrzebują liderów: zarówno politycznych, duchowych, jak i intelektualnych. Liderów integralnych, takich, którzy nie zmieniają zdania od wyborów do wyborów, jeśli klęczą przed figurą, to i potrafią się ugryźć w język w imię chrześcijańskiej łagodności. Nie ulegajcie więc koniunkturom. Jeśli parę lat temu mówiliście, że coś jest złe, pozostańcie przy swoim, nawet gdy to chwilowo mniejszościowy pogląd.

Co jakiś czas przyjeżdżają do mnie znajomi Gruzini. Wspominają Lecha Kaczyńskiego i jego rolę w powstrzymaniu marszu rosyjskich wojsk na Tbilisi w 2008 r. To samo mówili dwa lata i pięć lat temu: „My toastów nie zmieniamy". Na zdrowie! Uczmy się od Gruzinów, nie zmieniajmy toastów!