Torysi pod wodzą Borisa Johnsona nie mają nic wspólnego z konserwatyzmem ery Margaret Thatcher. Żyjący jeszcze ministrowie z gabinetu Thatcher, tacy jak Haseltine, Major czy Patten, wołali, by nie popierać w tych wyborach partii Johnsona. Według nich Johnson i jego klika przekształcili partię rozsądku i pojednania w partię skrajnych awanturników płynących na światowej fali nacjonalizmu. Nacjonaliści zwyciężyli w tych wyborach nie tylko w Anglii, lecz również w Szkocji i Irlandii Północnej. Klęskę poniosła Partia Pracy, która chciała mówić o służbie zdrowia, a nie o brexicie czy suwerennej Szkocji. Porażkę poniosła również Partia Liberalna, której główną strategią wyborczą była opozycja do brexitu i wszelkich innych przejawów nacjonalizmu.

Nacjonalizm w wydaniu Johnsona i jego kliki kładzie nacisk na suwerenność państwa, a nie na naród w kategoriach etnicznych. Brytyjska polityka imperialna stworzyła państwo wieloetniczne, którego nie sposób zmienić. Ponadto Johnson chce być premierem Zjednoczonego Królestwa, a nie tylko małej Anglii. Chce absolutnej władzy w ramach Królestwa, bez ograniczeń wynikających z członkostwa w UE. Szkocka Partia Nacjonalistyczna też chce w swoim kraju absolutnej władzy, bez ingerencji Londynu. Nacjonaliści z Irlandii Północnej chcą połączenia z Republiką Irlandii. Te właśnie partie odniosły wyborczy sukces.

Włosi mają trafne określenie na ten nowy typ nacjonalizmu: sovranismo. Sovraniści tacy jak Matteo Salvini czy Giorgia Meloni podkreślają raczej rolę suwerennego państwa niż suwerennego narodu. Dla nich pojęcie narodu włoskiego jest tak mgliste jak pojęcie narodu brytyjskiego. Dla nich, tak jak dla Johnsona, interes państwa jest nadrzędny wobec interesu Europy czy całego globu. W nosie mają ograniczenia wynikające z gospodarczej czy ekologicznej współzależności. Prawa międzynarodowe traktują oni instrumentalnie. Chodzi im o suwerenne decyzje nie tylko odnośnie do migracji, lecz także odnośnie do handlu, konkurencji, waluty, sądownictwa i podatków. Problem w tym, że suwerenne decyzje poszczególnych państw prowadzą do konfliktów lub nawet wojny. Suwerenność Szkocji trudno pogodzić z suwerennością Zjednoczonego Królestwa. Suwerenność bogatych regionów północnych Włoch skazuje na biedę południowe regiony tego kraju. Unia Europejska chce suwerenność dzielić, a Johnson czy Salvini chcą całą suwerenność zatrzymać dla siebie. W kategoriach wyborczych to się dzisiaj wyraźnie opłaca. Czy opłaca się również w kategoriach gospodarczych, zobaczymy w kolejnych latach. Brexit jest wielkim testem sprawności systemu opartego na absolutnym pojęciu suwerenności.

Autor jest profesorem studiów europejskich na Uniwersytecie w Oksfordzie