Gdyby zaś jeszcze dodał, że wicepremier ds. bezpieczeństwa będzie nawoływać partyjnych kolegów do obrony „za każdą cenę" kościołów, to trafiłby do domu bez klamek. Dziś trzeba by go z „psychuszki" wypuścić i przeprosić.
Nie trzeba go jednak pytać, co robić. Odpowiedź wydaje się prosta i oczywista. Usunąć przyczynę! Jest nią przede wszystkim duże manko w polskiej kasie kapitału społecznego. Czyli jakości relacji Polaka z Polakiem. Poczucia przynależności do społeczeństwa. Wewnętrznego nakazu działania dla jego dobra. Poziomu wzajemnego zaufania ludzi, w tym partnerów gospodarczych. Zaufania w relacjach między obywatelami a administracją. To manko jest praktycznie od początku transformacji. Orzeczenie „aborcyjne" Trybunału Konstytucyjnego i oderwanie polityków od rzeczywistości przypomniały o tym po raz kolejny.
Nasz kapitał społeczny jest mizerny. Nie wystarcza go nawet do tego, żeby członkowie rządu i zwykli obywatele prawidłowo nosili maseczki higieniczne. To ubóstwo powoduje, że jesteśmy dziś na ostrym zakręcie historii. Nikt myślący racjonalnie, propaństwowo, nie powinien do tego dopuszczać. Trzeba to powiedzieć głośno!
Dziesiątki tysięcy ludzi mogą niedługo nie mieć za co żyć! Bo całe rodziny stracą pracę! A zbankrutowane państwo nie zapewni im pomocy. Wiele tysięcy może umrzeć, odbijając się od niewydolnego systemu ochrony zdrowia. Nie tylko na koronawirusa, ale na sepsę, na zawał, na udar. Na choroby, które można opanować dzięki zdobyczom medycyny. Ale są śmiertelne, gdy szpitale nie są w stanie przyjąć pacjentów.
Wysoki kapitał społeczny pomógłby nam sprawnie i bezpiecznie przejść przez pandemię. Byłby niczym koło ratunkowe, bo ludzie złączyliby się we wspólnym wysiłku. A nie prześcigali w obchodzeniu reguł sanitarnych. Badania na całym świecie udowadniają ponadto, że kapitał społeczny ma zbawienny wpływ na rozwój państwa. Jest jak smar dla rozpędzającej się gospodarki. Zwiększa innowacyjność i efektywność. Sprawia, że obywatele chętniej poddają się społecznym regułom. To dzięki niemu budowana jest „moralność podatkowa". Nie przez drakońskie przepisy i opresyjnego fiskusa. Z drugiej strony państwo oparte na kapitale społecznym dba o obywateli. Ale nie jak satrapa rozdający łaski według humoru. Służy im! By mogli się rozwijać, wypracowywać bogactwo swoje i całego społeczeństwa. O tym wszystkim w Polsce można tylko pomarzyć.