Dotyczy to szczególnie Europy, którą od biednej Afryki i Bliskiego Wschodu dzieli tylko kawałek morza; z Tunezji do włoskiej wyspy Lampedusa jest 70 mil. Ten skrawek wody jest dziś zbiorowym cmentarzem, gdzie spoczęło tysiące zdesperowanych migrantów. Los tych, którym udało się przeżyć, też nie jest łatwy. Większość jest zamknięta w obozach dla uchodźców, gdzie prawo do azylu, zdrowia i godności jest fikcją. Dziś wiemy, że obozy nie są receptą na migrację, nie mówiąc już o moralnym kacu. Komisja Europejska ogłosiła więc nowy pakt migracyjny, który przewiduje szybsze rozpatrywanie wniosków o azyl i szybsze powroty do krajów tych migrantów, których wnioski o azyl zostały odrzucone.

Pakt określa również nowe zasady odpowiedzialności państw członkowskich za migrantów. Choć państwa te dostaną fundusze i alternatywne sposoby na pomoc migrantom, to nie będą mogły problemu zignorować, jak to było w przypadku Grupy Wyszehradzkiej. Solidarność w kwestii migrantów musi być wspólna, bo w przeciwnym razie nie ma mowy o solidarności w innych dziedzinach.

Polski rząd pakt pewnie odrzuci. Opozycja i liberalne media będą słusznie mówiły, że to oddala nas jeszcze bardziej od Europy. Byłoby jednak błędem poprzestawać na narzekaniu. Wrogami wspólnej europejskiej polityki migracyjnej jest nie tylko PiS, lecz również spora rzesza rodaków. Należy z nimi poważnie rozmawiać, a nie udawać, że każdy katolik jest w stosunku do migrantów tak otwarty jak obecny papież.

Co można zrobić, by rodacy spojrzeli na migrantów ludzkim okiem? Możemy np. pisać więcej o losie kolejnych pokoleń polskich migrantów. Los rozrzucił ich po całym świecie, gdzie mieli lepsze i gorsze doświadczenia. Jak w Argentynie przyjęto Polaków po powstaniu styczniowym albo w Ameryce na początku XX w.? Możemy też rozmawiać o bogactwie różnych kultur, w tym islamskiej. Z islamskich krajów wyjeżdża dziś sporo muzyków i pisarzy. Wielu emigrujących to lekarze, nauczyciele czy architekci, tak jak kiedyś Polacy. Ale mniej wykształceni emigranci też są wartościową siłą roboczą. Pandemia w Anglii czy Niemczech pokazała, że bez migrantów nie ma komu sprzątać szpitali i rozwozić żywności. 500+ nie zmieniło zasadniczo polskiej demografii i zaczyna brakować rąk do pracy, nawet tych ukraińskich. Europejski pakt migracyjny daje nam szansę na lepszy rynek pracy oraz dodatkową kasę, daje również szansę na odbudowę moralnego szkieletu. Barbarzyńcami nie są brudni i źle ubrani uchodźcy, lecz ci, którzy im odmawiają gościny i człowieczeństwa.

Autor jest profesorem na uniwersytetach w Wenecji i Oksfordzie