Mówił o nich Peter Diamond, który (wraz z Christopherem Pissaridesem i Dale'em Mortensenem) otrzymał Nobla w 2010 r. za analizę rynków, na których występują tarcia. A w przypadku emerytur tarcia będą coraz większe.

Nie trzeba być noblistą, by dostrzec, że czeka nas emerytalna katastrofa. Nie tylko dlatego, że przyszli emeryci nie mają podstawowej wiedzy o swoich finansach, instytucje finansowe troszczą się bardziej o swoje bieżące przychody niż przyszłe emerytury swoich klientów, a politycy traktują obecnych i przyszłych emerytów jako dostarczycieli głosów, dzięki którym zdobywa się władzę. Też „tu i teraz" – bez myślenia o przyszłości, bo przecież w przyszłości będą rządzili inni.

W kontekście zmian planowanych w Polsce i zamiaru wprowadzenia w ZUS aktywnego zarządzania środkami, które ostatecznie trafią tam z OFE, ciekawe rzeczy Diamond mówił o wysokości opłat za zarządzanie aktywami gromadzonymi przez przyszłych emerytów. Przy długookresowym oszczędzaniu, z uwagi na tzw. procent składany, ich wysokość ma znaczenie istotne. W USA średnia opłata za zarządzanie przez fundusze pasywne, które replikują jedynie za pomocą komputera indeksy giełdowe, wynosi dziś tylko 0,09 proc., podczas gdy fundusze akcji zarządzane aktywnie przez zespoły analityków jeszcze 20 lat temu pobierały 1,08 proc.!!! W tym samym kierunku podążają Szwedzi, którzy do niedawna mieli do wyboru aż 851 funduszy zarządzanych przez 103 firmy, a dziś niemal połowa z nich odprowadza składki do funduszu państwowego, który ma właśnie minimalizować opłaty. ZUS miał dotąd pasywny system zarządzania środkami zgromadzonymi w Funduszu Rezerwy Demograficznej i robił to prawie bez kosztów, a wyniki osiągał częściej lepsze niż OFE. Teraz ma zarządzać „aktywnie". Drożej będzie z pewnością. Nie wiem, czy aż tak bardzo, jak w przypadku podawanego przez Diamonda przykładu funduszy amerykańskich, ale na pewno drożej.

A dochodzi jeszcze transparentność. Zarządzanie pasywne wyklucza możliwość manipulacji przy wykorzystaniu znaczących środków publicznych rynkiem, nie mówiąc już o wydawaniu ich na cele polityczne czy wręcz o możliwości korupcji albo dokonywania różnych dziwnych inwestycji, jak było z kupowaniem przez OFE akcji węgierskiego banku, który zbankrutował. Ale cóż! My jesteśmy od wieków „pawiem narodów" – jak pisał Słowacki – więc nie będziemy obcych wzorów naśladować.

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI