Artur Ilgner: Popychanie do cyrku

Najdelikatniej mówiąc nie jestem fanem LGBT. Lecz też z osobami o odmiennej od mojej orientacji seksualnej nie pozostaję w konflikcie. Wymieniamy uprzejmości bez niechęci, oni żyją swoim życiem, ja swoim. Z niektórymi prowadzę ciekawe rozmowy, bo są to ludzie bystrzy, inteligentni, dużej wiedzy i kultury.

Aktualizacja: 09.08.2020 15:15 Publikacja: 09.08.2020 15:10

Artur Ilgner: Popychanie do cyrku

Foto: AFP

W środowisku gejów i lesbijek zawsze tacy ludzie byli, są i będą. Historia pokazuje ile piękna dostarczyli światu, jak wielki był i jest ich wkład w nauce, literaturze, sztuce. Historia pokazuje też, jak byli dyskryminowani przez społeczeństwa mieszczańskie, wyszydzani, zamykani w więzieniach, szantażowani i zabijani przez systemy totalitarne. Zatem dobrze, że wreszcie współczesność przyznała im możliwość wyjścia z podziemia i uznała należne im prawo do otwartości. Powiem więcej: uważam, że pora najwyższa prawnie uznać w Polsce tzw. związki partnerskie, aby przedstawiciele środowiska LGBT mogli wzajemnie dziedziczyć oraz wspomagać się w chorobach czy innych sytuacjach życiowych wymagających ochrony prawnej.

Jednocześnie toczę zażarte dyskusje z moim przyjacielem (w dawnym znaczeniu tego słowa), znanym seksuologiem, który nie jest w stanie przekonać mnie, że wszystko i "do końca" jest OK. Chodzi o dwie sprawy: adopcji dzieci przez osoby homoseksualne i o manifestowanie swojej orientacji w miejscach publicznych.

Co do pierwszej kwestii jestem fundamentalistą. I tyle. Bez dalszego dowodzenia moich racji.

Co do drugiej jestem przede wszystkim zniesmaczony, ale też poważnie zaniepokojony. Człowiek rodzi się z nadanego mu kodu genetycznego, który nie tylko określa jego predyspozycje intelektualne i fizyczne, ale też libido. Człowiek dorosły, świadomy, gdy zechce, może go modyfikować, choć nie zawsze takie próby się udają. Kwestią otwartą - moim zdaniem - pozostaje wpływ behawioryzmu na dalszy rozwój seksualny. Chodzi mi o nastolatki i dzieci. Trend, kierunek, wręcz moda na seksualizację życia pobudza kształtującą się, ciekawą wszystkiego młodą osobowość. Co do tego nie mam wątpliwości. Zatem powiedzenie "czy dziewczynka, czy chłopaczek byle życie miało smaczek"- jako bon mot, owszem, mogło bawić towarzystwo w zaprzeszłych literackich kawiarniach lecz dzisiaj, jako programowe hasło stosunku do seksu, może być hasłem niesłychanie groźnym.

Czym innym jest edukacja seksualna w szkołach, gdzie należy uświadamiać dzieci i młodzież chociażby dlatego, by ustrzegły się przed zalotami pedofilów, a czym innym manifestacja różnych orientacji seksualnych w czasie ulicznych pochodów. Publiczne okazywanie, wręcz propagowanie nowych "norm społecznych" jako uliczne widowisko, jest dla mnie równie plebejskie i przaśne jak dawne pochody pierwszomajowe. Nagłaśniane, pokazywane we wszelkich mediach (dodać tutaj należy łatwo dostępną pornografię w internecie), pobudzają ciekawość nastolatków i zbyt wcześnie "wpychają" ich w otchłań czarnej skrzynki, jaką jest seks. A cechą "czarnej skrzynki" jest to, że wiemy, co jest na wejściu, ale nie wiemy, co jest na wyjściu. To bardzo niebezpieczne doświadczenie. Nieprzewidywalne w skutkach jak silne turbulencje dla samolotów. Tym bardziej, że dochodzi do gwałtownej eskalacji działań środowisk LGBT, a wtłoczona w umysły "poprawność polityczna" temu sekunduje. Wypadki z ostatnich dni pokazują drapieżność narastającego konfliktu władzy, która w trosce o swoich wyborców nie chce rozwiązać tego problemu na drodze prawnej i pałą chroni porządek publiczny, a manifestantami spod tęczowych flag, dla których nie ma już żadnej świętości łącznie z krzyżem Chrystusa na Krakowskim Przedmieściu. Obłęd. Pomieszanie ogólnej frustracji społeczeństwa z agresywną ideologią, która, jak armia rosyjska, nie zna granic.

I pomyśleć: nie tak dawno Melchior Wańkowicz radził co zrobić, gdy na spacerze z wnuczkiem ten dostrzeże dwa kopulujące psy. Otóż należy powiedzieć wnuczkowi, że jeden piesek był niegrzeczny i ten drugi za karę popycha go do cyrku. Dzisiaj, takiej rady udzielić nie możemy. Pod polityczną kopułą nie musimy szukać lepszego cyrku.

Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Ekonomia
Wierzyciel zlicytuje maszynę Janusza Palikota i odzyska pieniądze