TVP chyba postanowiła skorzystać z okazji, bo zrobiła raport w najważniejszym wydaniu dziennika o małej polskiej Sycylii w Gdańsku, Sopocie i Gdyni. Tam ponoć jest świetny klimat do robienia brudnych pieniędzy za przyzwoleniem lokalnej władzy. To reklama skierowana do każdego przestępcy: przyjeżdżajcie do naszego kraju, a nie do Chicago czy Palermo. Zakładam, że telewizją publiczną kierowały motywy patriotyczne. Covid-19 zamroził naszą gospodarkę i nie wiadomo, czy po pandemii wrócą inwestorzy z zagranicy. Trzeba ich do nas jakoś ściągnąć, zwłaszcza tych z dużą ilością gotówki.

Palcem wskazano Trójmiasto z powodów dyplomatycznych, bo tam władzę ma opozycja i nie wypada otwarcie mówić, że rząd czy państwo zaprasza Sycylijczyków. Dla każdego przestępcy jest jednak jasne, że państwo ma więcej kasy niż samorząd w Gdańsku. Ponadto państwo, a nie samorząd, tworzy i egzekwuje prawo. Wspomniany raport TVP należy więc połączyć z tym, o czym dziś mówi cały kraj, a nie tylko telewizja. Okazuje się bowiem, że na pandemii w Polsce można zarobić sporo szmalu, zwłaszcza gdy się zna brata właściwego ministra. Wystarczy zaprosić ważnych ludzi na narty i drzwi do salonów stoją otworem. W Polsce jak w filmie o Corleone przedstawiciel Komisji Nadzoru Finansowego może zaproponować kupno banku za symboliczną złotówkę, a jak sprawa wyjdzie na jaw, to kłopoty ma bankier. Można nawet bezkarnie wynajmować willę na godziny, gdy ma się ważne państwowe stanowisko.

Wszystko to nie powinno dziwić, bo ustawy przyjmowane w środku nocy bez żadnej sejmowej, już nie mówiąc publicznej, dyskusji mają z natury rzeczy spore luki. Gdy do tego dodamy całkowite upolitycznienie sądownictwa, to słowa „prawo” czy „sprawiedliwość” brzmią u nas jak odpowiednik włoskiego „pizzo”, czyli opłaty, którą trzeba uiścić lokalnej mafii za „bezpieczeństwo” i „ochronę”. Obawa, że urzędnicy europejscy będą nas kontrolować, też jest bez podstaw. Nasza polityka w Europie stoi murem na gruncie dobrze rozumianej suwerenności, czyli kasa z Brukseli TAK, lecz bez lekcji na temat praworządności czy otwartości przepływów finansowych. Włochów może do Polski zrazić pogoda, ale i w tym zakresie rząd robi wszystko, by u nas temperatura była taka jak na Sycylii. Bojkot poważnej polityki klimatycznej jest tego dobitnym przykładem.

Jak tak dalej pójdzie, to staniemy się prawdziwym Dzikim Zachodem – z perspektywy geograficznej Białorusi czy Rosji. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do konkurencji różnych mafii o Polskę, bo jak z Włochami wygrają Rosjanie, to obecny rząd będzie miał polityczny problem.

Autor jest profesorem na uniwersytetach w Wenecji i Oksfordzie