Uwierzyli, że III RP potrzebuje naprawy, ale nie umawiali się z ówczesną opozycją na stałe kłótnie z Unią Europejską, swarzenie się bez końca z Niemcami, Ukraińcami, kryzysy w relacjach z Izraelem, a nawet z USA, nie zgadzali się na wydawanie pieniędzy na lewo i prawo na dziesiątki nowych instytucji, tworzenie sieci państwowych hoteli, ograniczenia handlu ziemią dla drobnych i średnich właścicieli ani zabijanie Trybunału Konstytucyjnego.

Ostatnie trzy lata wystraszyły tę grupę. Jeśli Jarosław Kaczyński rzeczywiście powiedział, że wybory samorządowe oznaczały koniec mitu PiS, to częściowo dotyczy to właśnie klasy średniej, która straciła złudzenia i dała temu wyraz. Gazety na świecie piszą w kółko o strasznym konserwatywnym rządzie w Polsce, tymczasem to konserwatywni mieszczanie są najbardziej zagubieni po ostatnich latach nad Wisłą. Rząd okazał się trochę rewolucyjny, trochę socjalistyczny, a oni zostali ze swoimi zasadami jak Himilsbach z angielskim. Lemingi, bo i tak bywają nazywani, z niepokojem patrzą w przyszłość, bo nie łykają jak pelikany wszystkiego, co zostanie powiedziane w rządowej telewizji.

Obóz władzy nie kupi już ich przychylności demonstracyjną religijnością, szczególnie jeśli nie idzie za tym godna naśladowania chrześcijańska postawa. Ale i opozycja ma z lemingami kłopot. Część jej przedstawicieli srogo się myli, wierząc, że ta grupa – tak ważna w każdej demokracji – oczekuje od swych wybrańców walki z Kościołem czy zamieniania, jak w Krynkach, św. Mikołaja na Dziadka Mroza. Nawet „Kler” Smarzowskiego nic tu nie wskóra.

Pragmatycznym przedsiębiorcom na diecie oraz korpoludziom na rowerach nie śpieszy się do krucjat a la Krystyna Pawłowicz, tylko na odwrót. Politycy powinni już wiedzieć, jak łatwo wystraszyć lemingi ideologicznym rwetesem. Tymczasem będą oni w tym roku uważnie patrzeć na ofertę PiS i PO i wiele wskazuje na to, że rozstrzygną, kto dostanie brakujące kilka punktów procentowych głosów.

Polskie społeczeństwo jest prawicowe bardziej niż inne w Europie, więc także polska klasa średnia jest bardziej konserwatywna. Kto tego nie rozumie, powinien wpaść do słynnego Wilanowa-Lemingowa odwiedzić Świątynię Opatrzności Bożej. Mieszkańcy z jednej strony w ponad trzech czwartych poparli kandydata PO Rafała Trzaskowskiego (a głosowanie było w pomieszczeniach obok Świątyni), a z drugiej tłumnie idą do kościoła w niedzielę. Gdzieś w obśmiewanym w prawicowej prasie nowym Wilanowie tkwi prawda o polskiej klasie średniej, naszych mieszczanach, i tajemnica tego, kto będzie rządził Polską pod koniec 2019 r. Szczęśliwego Nowego Roku!