Tak wysokiego natężenia kłótni, awantur, absurdu i pychy nie było w Polsce już dawno. Nie przypuszczałem nawet, że w niewielkiej garstce ludzi może się zmieścić tyle żółci i jadu, by zatopić cały kraj w oceanie histerii. Gdyby ludzie ci wylewali wyłącznie swoje frustracje, byłoby to może do zniesienia; gorzej, że podważają nieustannie suwerenną wolę wyborców. Więcej, gardzą wyborcami – bo jak inaczej można nazwać zachowanie środowisk, które nieustannie kwestionują wynik demokratycznych wyborów?

Rząd naturalnie nie jest wolny od błędów i opozycja jest od tego, aby te błędy punktować i przedstawiać w zamian własny, alternatywny punkt widzenia. Problem w tym, że w Polsce opozycji nie ma, są jedynie środowiska, które za wszelką cenę – nawet chaosu i osłabienia państwa – chcą powrócić do władzy. Trudno recenzować i komentować poczynania Antypisu w sposób rzeczowy, bo tej formacji brakuje nie tylko rozsądku, ale również jakiegokolwiek programu, do którego można
by się w sposób merytoryczny odnieść. To formacja działająca reaktywnie, na zasadzie: wszystko, co zrobi Kaczyński, jest złe, więc my chcemy na odwrót. Jeżeli pewnego dnia PiS zaleci oszczędność prądu, to następnego dnia opozycja ogłosi, że prawica chce w ten sposób sprowadzić Polaków do poziomu epoki kamienia łupanego, zarządzi, aby wszyscy w proteście przez całą dobę zapalali wszystkie światła, i ustawi silne reflektory pod oknami domu Kaczyńskiego, aby nie mógł w nocy spać. A potem Parlament Europejski zorganizuje na wniosek naszych „obrońców demokracji” debatę na temat polskiej ciemnoty.

W dojrzałych demokracjach, a do takich aspiruje nasza opozycja, spory polityczne prowadzone są w parlamencie. Jednak u nas parlament zamienił się ostatnio w kabaret. Mało to śmieszny kabaret, zwłaszcza że konsekwencje dzisiejszej zabawy posłów mogą być naprawdę poważne i doprowadzić do paraliżu państwa. Jeśli o to chodzi opozycji, to następny rok może być jeszcze gorszy od obecnego.

Chciałbym mieć nadzieję, że przyszły rok przyniesie otrzeźwienie, ale obserwując postępującą eskalację działań opozycji, jej pęd do zwarcia, sprowokowania konfliktu, mam co do tego duże wątpliwości. Koszty poniesiemy wszyscy, ale o tym rozbawieni i rozśpiewani w Sejmie protestujący posłowie przecież nie myślą. Liczy się tylko jak najszybsze odsunięcie PiS i powrót do władzy. I będzie, jak było.