Grający od 2014 roku w Atletico Słoweniec to jeden z najlepszych specjalistów w swoim fachu. Jest wyróżniającą się postacią w Hiszpanii, to dzięki niemu drużyna z Madrytu od kilku sezonów traci najmniej goli w lidze, a w obecnym po trzech meczach otwiera tabelę. Ale słoweńskie media przypominają, że Polska to bardziej wymagający przeciwnik niż Getafe, Leganes czy Eibar, z którymi mierzyło się dotychczas Atletico.
Polacy prowadzą w grupie G z kompletem punktów, Słoweńcy wygrali tylko jedno z czterech spotkań – z Łotwą (5:0 w Rydze). Wcześniej zremisowali z Izraelem (1:1 na wyjeździe), Macedonią Północną (1:1 u siebie) i przegrali w Klagenfurcie z Austrią (0:1).
Lewandowski rywalizował z Oblakiem już cztery razy. Wszystkie mecze rozegrane zostały w 2016 roku w Lidze Mistrzów, wszystkie były bardzo wyrównane. Dwa z nich zakończyły się zwycięstwem Bayernu, dwa – Atletico. Dwa to też liczba goli, jakie zdobył wówczas Lewandowski.
W tym samym roku Polska mierzyła się towarzysko ze Słowenią (1:1), ale na boisku we Wrocławiu nie było ani Lewandowskiego, ani Oblaka. Pierwszy dostał wolne, drugi zmagał się z kontuzją. Nie mieli szansy spotkać się także w meczach reprezentacji o punkty. Ostatni z nich odbył się niemal równo dziesięć lat temu, kiedy Oblak grał w młodzieżówce, a Lewandowski dopiero wchodził do seniorskiej kadry.
Tamten wieczór w Mariborze to jedna z niechlubnych kart w historii polskiego futbolu. Po wysokiej porażce (0:3), równoznacznej z brakiem awansu na mundial w RPA, prezes PZPN Grzegorz Lato zwolnił trenera Leo Beenhakkera na parkingu za autokarem, a sam zainteresowany dowiedział się o tym od dziennikarzy.