Euro 2020: Oby głównej roli znów nie zagrał sędzia

Niedzielny finał Włochy–Anglia na Wembley kończy jeden z najciekawszych turniejów o mistrzostwo Europy. Szkoda, że w atmosferze sędziowskich błędów i podejrzeń o sprzyjanie gospodarzom.

Aktualizacja: 08.07.2021 19:29 Publikacja: 08.07.2021 19:12

Włoska radość po zwycięskim półfinale

Włoska radość po zwycięskim półfinale

Foto: AFP

„Futbol nurkuje do domu" – pozwolił sobie na złośliwy komentarz na Twitterze znany włoski dziennikarz Tancredi Palmeri, oceniając rzut karny przyznany Anglikom w dogrywce wygranego 2:1 meczu z Duńczykami.

Karny, który przerwał duńską bajkę, a Anglii dał pierwszy finał dużego turnieju od 1966 r., pozostawił ogromny niesmak i wzmógł głosy, że gospodarze mogą liczyć na szczególne traktowanie.

Włoska prasa pisze o wymianie przysług między UEFA a brytyjskim premierem Borisem Johnsonem, którego zdecydowana reakcja zapobiegła powstaniu Superligi. Anglicy ubolewają, że tak utalentowany zespół awansował w kontrowersyjnych okolicznościach, ale nie mają wątpliwości, że szczęście sprzyjało lepszym.

Brytyjskie media dopiero co drwiły z cudownego ozdrowienia Ciro Immobile, który zwijał się z bólu w polu karnym, a gdy zorientował się, że koledzy strzelili gola Belgii, wstał i pobiegł z nimi świętować. Jego zachowanie oceniono na Wyspach jako typowo włoskie.

Minęło kilka dni i gwiazdor Anglików Raheem Sterling okazał się nie gorszym aktorem. Swoim teatralnym upadkiem zdołał nabrać holenderskiego sędziego Danny'ego Makkeliego, a później stanął przed kamerami i przekonywał, że został wytrącony z równowagi i karny był ewidentny.

– Nie rozumiem, dlaczego VAR nie poprosił arbitra, by podszedł do monitora obejrzeć powtórkę. W takich sytuacjach musi być całkowicie pewny swojej decyzji – mówi długoletni trener Arsenalu Arsene Wenger.

Były sędzia międzynarodowy, Anglik Mark Clattenburg, który prowadził finał Euro 2016, tłumaczy, że nie był to rażący błąd (minimalny kontakt między Sterlingiem a duńskimi obrońcami był), a tylko wtedy VAR może nakazać arbitrowi obejrzenie powtórki.

System wideoweryfikacji miał rozwiązać wszystkie problemy, ale nie pierwszy raz otrzymaliśmy dowód, że niejasne przepisy jeszcze mnożą wątpliwości.

Finał poprowadzi inny Holender, bardziej znany i doświadczony Bjoern Kuipers. I wypada mu życzyć, by nie został najważniejszą postacią tego widowiska. Zwłaszcza że starcie Włochów z Anglikami na Wembley to dla wielu ekspertów i kibiców wymarzony finał. „Szykuje się niezapomniane spotkanie" – nie ma wątpliwości „La Stampa".

Niepokonana od 33 meczów i uwielbiająca atakować drużyna Roberto Manciniego kontra maszyna Garetha Southgate'a, która straciła na Euro tylko jednego gola. Regularnie grająca w finałach dużych turniejów Italia przeciw dumnym Anglikom, czekającym na ten moment ponad pół wieku.

„Anglia w finale – to najdziwniejsze, najrzadsze i najpiękniejsze słowa, jakie można napisać. Czy 55 lat bólu naprawdę dobiegnie końca?" – zastanawia się „Times".

By tak się stało, trzeba będzie zmierzyć się z historią. Anglicy nigdy nie pokonali Włochów w mistrzostwach Europy i świata. Ale młodzież Southgate'a, niesiona dopingiem Wembley, statystykami nie zawraca sobie raczej głowy i wyjdzie na boisko bez kompleksów.

„Oni będą mieć pełne trybuny, ale to my zyskaliśmy dzień więcej na regenerację. Mogą bronić się lepiej niż Belgia i Hiszpania, ale mają kilka słabych punktów, które powinniśmy wykorzystać" – zauważa „Corriere dello Sport".

„Gazzetta dello Sport" docenia fakt, że postawieni przez Duńczyków pod ścianą Anglicy pokazali, że potrafią też reagować w kryzysowych sytuacjach. „To zwycięstwo jest zasługą Southgate'a – rozsądnego pragmatyka zajmującego najbardziej odpowiedzialne stanowisko na Wyspach po brytyjskim premierze" – zaznacza dziennik.

Selekcjoner Anglii już odkupił winy za niewykorzystanego karnego w półfinale Euro 1996 z Niemcami, a po wygranej z Włochami może otrzymać tytuł szlachecki. Człowiek, uznany niegdyś za nieudacznika i wytykany palcem, dziś uważany jest za ojca sukcesu, któremu za chwilę mogą stawiać pomniki.

– Wspaniale jest widzieć Garetha wygrywającego na Wembley – przyznaje w rozmowie ze stacją ITV jego kolega z reprezentacji Tony Adams. – Kiedyś wysłałem mu esemesa z gratulacjami. Odpisał: „Dzięki Bogu, że moi rodzice nie muszą już znosić tego bólu". Teraz tworzy nową historię, wytycza ścieżkę tym młodym chłopakom. Większości z nich nie było na świecie, kiedy nie trafił tamtego karnego.

Finał na ojczystej ziemi, nawet przy trybunach prawie w pełni zajętych przez swoich kibiców, to jeszcze nie gwarancja sukcesu. Tylko trzech gospodarzy Euro sięgnęło po trofeum: Hiszpanie w 1964 r., Włosi cztery lata później i Francuzi w 1984 r. Anglicy powinni o tym pamiętać.

Do Londynu wybiera się prezydent Włoch Sergio Mattarella. Mimo pandemicznych restrykcji – dzięki interwencji włoskiej federacji – przyjechać ma też około 1 tys. kibiców. Na Wyspy udadzą się czarterowymi samolotami, przejdą testy i będą przebywać w specjalnej sanitarnej bańce.

Po powrocie do kraju będą musieli się poddać pięciodniowej kwarantannie. Ale kto by się tym przejmował, kiedy na własne oczy można zobaczyć triumf Italii i opowiadać potem wnukom, że było się w gronie wybrańców, którzy utarli nosa Anglikom na Wembley.

Transmisja finału w niedzielę

o 21.00 w TVP 1, TVP Sport i TVP 4K

„Futbol nurkuje do domu" – pozwolił sobie na złośliwy komentarz na Twitterze znany włoski dziennikarz Tancredi Palmeri, oceniając rzut karny przyznany Anglikom w dogrywce wygranego 2:1 meczu z Duńczykami.

Karny, który przerwał duńską bajkę, a Anglii dał pierwszy finał dużego turnieju od 1966 r., pozostawił ogromny niesmak i wzmógł głosy, że gospodarze mogą liczyć na szczególne traktowanie.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego
Piłka nożna
Barcelona i Robert Lewandowski muszą już myśleć o przyszłości
Piłka nożna
Ekstraklasa. Lechia Gdańsk i Arka Gdynia blisko powrotu do elity
Piłka nożna
Hiszpańskie media po Real - Barcelona. "To wstyd dla świata futbolu"