„Bóg jest Włochem" – głosi „Corriere dello Sport" po wygranym konkursie rzutów karnych z Hiszpanią i awansie Azzurrich do wielkiego finału Euro.
– To był najtrudniejszy mecz, w jakim kiedykolwiek grałem – nie ma wątpliwości Leonardo Bonucci, jeden z włoskich weteranów z ponad 100 spotkaniami w reprezentacji. – Cierpieliśmy, ale dlatego to zwycięstwo jest jeszcze piękniejsze.
Luis Enrique znakomicie rozszyfrował grę Włochów, a jego piłkarze skrupulatnie realizowali plan, nie pozwalając rywalom rozwinąć skrzydeł.
„Hiszpania okazała się wspaniałym przeciwnikiem, ale rzuciliśmy jej wyzwanie i triumfujemy. Jesteśmy drużyną jedenastu lwów" – pisze w felietonie dla „Gazzetta dello Sport" Claudio Ranieri.
Bonucci już przed turniejem przekonywał, że siłą Italii jest zespół. Włosi są dopiero drugą ekipą, dla której przynajmniej dwie bramki na Euro zdobyło aż pięciu zawodników (wcześniej dokonali tego Francuzi, maszerując w 2000 roku po tytuł).