Zamieszczone w mediach społecznościowych zdjęcie uśmiechniętego Eriksena, pokazującego kciuk uniesiony w górę, ucieszyło duńskich kibiców. Po raz pierwszy od czasu wypadku lider reprezentacji zabrał głos.
„U mnie wszystko w porządku jak na okoliczności, w których się znalazłem. Wciąż muszę przechodzić kolejne badania, ale czuję się dobrze" – zapewnił piłkarz Interu Mediolan, dziękując wszystkim za wsparcie.
W szpitalu odwiedził go m.in. Kasper Schmeichel. – Gdy zobaczyłem, jak się uśmiecha i żartuje, spadł mi wielki kamień z serca – opowiadał bramkarz Duńczyków. – Chcemy wygrać pozostałe spotkania. Dla niego i dla kibiców, którzy w sobotę czuli się tak samo bezsilni jak my.
UEFA podała, że przerwany mecz z Finlandią wznowiono na prośbę duńskich piłkarzy, ale okazuje się, że to nie do końca prawda. – Nikt nie mówi, że nie dostali wyboru. Mieli chwilę, by zdecydować, czy grają teraz czy następnego dnia. Trzecia opcja zakładała walkower dla Finów – ujawnił kulisy wydarzeń były świetny bramkarz, ojciec Kaspra, Peter Schmeichel.
Selekcjoner Kasper Hjulmand nie ukrywa, że każdy scenariusz był zły, i nie rozumie, dlaczego z powodu koronawirusa można przełożyć spotkanie o 48 godzin, a w przypadku tak dramatycznych scen, jakie widzieliśmy w Kopenhadze, trzeba wracać na boisko i grać dalej.