Portugalia pokonała Węgry w końcówce meczu

Reprezentacja Portugalii wygrała z Węgrami na początku swojej drogi po obronę tytułu mistrzów Europy. Piłkarze Fernando Santosa zdecydowanie przeważali i tworzyli sobie więcej dogodnych sytuacji, ale świetnie w bramce Węgier spisywał się Peter Gulacsi. Gospodarze zagrali z wielkim zaangażowaniem do samego końca spotkania, za co należą im się pochwały - zauważa Onet.

Aktualizacja: 16.06.2021 06:14 Publikacja: 15.06.2021 19:53

Portugalia pokonała Węgry w końcówce meczu

Foto: AFP

Starcie Węgrów z Portugalczykami otwierało zmagania w grupie F, która po losowaniu fazy grupowej Euro 2020 uchodziła za tzw. "grupę śmierci". Do jednej grupy trafili obecni mistrzowie Europy, a także mistrzowie świata z 2018 i 2014 roku. Drużyna Węgier była uważana za zespół skazany na zajęcie czwartego miejsca.

Na stadionie w Budapeszcie pojawił się komplet widzów - blisko 67 tys. kibiców. Pełne trybuny mogły robić wrażenie na widzach już od pierwszych minut spotkania, bo fani żywiołowo reagowali na każdą decyzję tureckiego sędziego Cuneyta Cakira.

Trener Portugalii Fernando Santos musiał dokonać zmian wobec tego, co początkowo planował. Dotychczas podstawowym prawym obrońcą mistrzów Europy był Joao Cancelo z Manchesteru City, ale na kilka dni przed początkiem Euro 2020 u piłkarza wykryto koronawirusa. W związku z tym w podstawowym składzie zastąpił go Nelson Semedo. Za ofensywę Portugalii odpowiadać miał Cristiano Ronaldo, który jako pierwszy w historii zaliczył występ na piątych kolejnych mistrzostwach Europy.

W wyjściowej jedenastce Węgrów mecz rozpoczął Gergo Lovrencsics, były skrzydłowy Lecha Poznań, a na ławce rezerwowych zasiedli Akos Kecskes (były obrońca Bruk-Bet Termaliki Nieciecza) i oczywiście Nemanja Nikolić, czyli król strzelców polskiej ligi z 2016 roku.

Odważniej mecz rozpoczęła Portugalia. Piłkarze prowadzeni przez Fernando Santosa mieli zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, jednak nie przekładało się to na dogodne sytuacje strzeleckie. Swoją szansę na początku spotkania miał Diogo Jota, napastnik uderzył mocno z dystansu, ale skuteczną interwencją popisał się Peter Gulacsi. Okazję miał również Cristiano Ronaldo, ale jego mocny strzał po podaniu ze środka pola także padł łupem węgierskiego bramkarza.

Niesieni dopingiem trybun Węgrzy za wszelką cenę starali się realizować swój plan na to spotkanie, jakim najwyraźniej miała być gra z kontrataku. Piłki z głębi pola gry często kierowane były do Gergo Lovrencsicsa i Atilli Fioli, jednak zawodnicy reprezentacji Węgier przegrywali pojedynki indywidualne z obrońcami z Portugalii. Podobać mogła się również aktywność Adama Szalaia. Napastnik walczył o każdą piłkę będącą w jego zasięgu, co spotykało się z bardzo żywiołową reakcją kibiców na stadionie w Budapeszcie.

To właśnie do napastnika grającego w niemieckim FSV Mainz należała chyba najdogodniejsza szansa Węgrów w pierwszej połowie. Na jego głowę spadło dośrodkowanie z rzutu wolnego, jednak mocny strzał 33-latka trafił prosto w rękawice Rui Patricio. Chwilę później w bardzo dobrej okazji znalazła się Portugalia, gdy piłka trafiła pod nogi Diogo Joty w polu karnym. Snajper Liverpoolu uderzył bardzo mocno z bliskiej odległości, ale piłka trafiła w ręce Gulacsiego.

Jeszcze przed przerwą w idealnej okazji strzeleckiej znalazł się Cristiano Ronaldo. Portugalczyk otrzymał genialne dośrodkowanie z lewej strony boiska, ale w znakomitej sytuacji przestrzelił z zaledwie kilku metrów. Kapitan drużyny nie ukrywał rozczarowania swoim strzałem, bo była to prawdopodobnie najlepsza sytuacja do zdobycia bramki w całej pierwszej połowie.

Do przerwy to Portugalia stwarzała sobie lepsze sytuacje, styl gry Węgrów zasługiwał jednak na pochwałę. Piłkarze Marco Rossiego grali z gigantycznym zaangażowaniem i walczyli do końca o każdą piłkę, czekając na swoje szanse po kontratakach. Spotkanie zdecydowanie mogło podobać się także postronnym widzom.

Po wznowieniu gry Węgrów ponownie uratował Peter Gulacsi. Bramkarz instynktownie rzucił się do strzału po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i świetnie odbił piłkę, zaliczając przy okazji bardzo efektowną paradę. Węgrzy starali się odpowiadać, doszło także do kontrowersji. Przy interwencji pod własnym polem karnym Ruben Dias wsadził palec w oko jednego z Węgrów, czym zdaniem wielu widzów zapracował na drugą żółtą kartkę. Cuneyt Cakir nie podzielił jednak tego zdania - relacjonuje Onet.

Na kolejną dogodną sytuację przyszło trochę poczekać. Z piłką przed pole karne przedarł się mało aktywny w tym spotkaniu Bruno Fernandes, piłkarz Manchesteru United oddał bardzo mocny strzał w dolny róg bramki, ale kolejny raz na miejscu był Peter Gulacsi.

Na kwadrans przed końcem spotkania doszło do kolejnej kontrowersji. Piłka po akcji Portugalii w polu karnym Węgrów trafiła w rękę obrońcy, jednak po krótkiej konsultacji z systemem VAR sędzia nie zmienił swojej decyzji. Mecz jednak otworzył się i choć Portugalczycy mieli coraz mniej czasu, to częściej do głosu dochodzili również Węgrzy. Dowodem na to może być nieuznana bramka dla gospodarzy, którą zdobył Szabolcs Szon. Sędzia słusznie dopatrzył się spalonego.

Portugalczycy rozkręcili się dopiero w ostatnich minutach meczu. Najpierw do siatki trafi Raphael Guerreiro, który strzałem zakończył kombinacyjną akcję Portugalii, a parę minut później arbiter podyktował rzut karny po faulu Williego Orbana.

Nie pomylił się Cristiano Ronaldo, kończąc swój jubileusz z golem. W końcówce kapitan reprezentacji Portugalii dopełnił dzieła, mijając bramkarza i ustalając wynik spotkania. Piłkarz tym samym uświetnił swój jubileusz. Reprezentanci Portugalii ostatecznie wygrali z Węgrami 3:0, choć gospodarzom należą się słowa uznania za ich postawę przez całe spotkanie. Choć bronili się z ogromnym zaangażowaniem, to w końcówce stracili trzy gole i przegrali mecz na start zmagań w grupie F.

W drugim meczu tej samej grupy Francja zmierzy się z Niemcami. 

Węgry - Portugalia 0:3 (0:0)

Starcie Węgrów z Portugalczykami otwierało zmagania w grupie F, która po losowaniu fazy grupowej Euro 2020 uchodziła za tzw. "grupę śmierci". Do jednej grupy trafili obecni mistrzowie Europy, a także mistrzowie świata z 2018 i 2014 roku. Drużyna Węgier była uważana za zespół skazany na zajęcie czwartego miejsca.

Na stadionie w Budapeszcie pojawił się komplet widzów - blisko 67 tys. kibiców. Pełne trybuny mogły robić wrażenie na widzach już od pierwszych minut spotkania, bo fani żywiołowo reagowali na każdą decyzję tureckiego sędziego Cuneyta Cakira.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Liverpool za burtą europejskich pucharów. W grze wciąż trzej Polacy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne