Korespondencja z Rzymu
Włosi narzekają, że los obszedł się z ich drużyną bardzo brutalnie. Zwyciężyła w swojej grupie ogrywając bezapelacyjnie mocno faworyzowaną Belgię tylko po to, by w walce o ćwierćfinał trafić na jeszcze mocniejszych Hiszpanów, mistrzów Europy. Gdy squadra azzurra po świetnej grze i tę przeszkodę pokonała, na drodze do półfinału stanęli mistrzowie świata. Zdaniem rozgoryczonych Włochów biorąc pod uwagę walory futbolowe, oba zespoły powinny się spotkać dopiero w ostatnim meczu turnieju w walce o tytuł.
W przedmeczowych prognozach podkreślano, że w bogatej historii niemiecko-włoskich bitew futbolowych nigdy przedtem Niemcy nie mieli tak zdecydowanej przewagi wzrostu i indywidualnych umiejętności. Włoskie media uderzyły więc w nutę patriotyczną. „Corriere dello Sport” na pierwszej stronie zamieścił fotografię drużyny tytułując „Fratelli d’Italia” – Bracia Włosi. Tak się zaczyna włoski hymn. „Corriere della Sera” w aluzji do 700 tysięcy Włochów pracujących w Niemczech napisał: „To my, wasi ugniatacze pizzy, kelnerzy i pokojówki. Jednak dziś wieczorem nie będziemy wam służyć”. Ale moi sąsiedzi, portier i kioskarz, na pytanie kto wygra, kierowali wzrok ku niebu, jakby tylko stamtąd oczekiwali ratunku.
Reakcja Włochów na porażkę w rzutach karnych do złudzenia przypomina to, co działo się dwa dni wcześniej w Polsce: „Głowa do góry!”, „Wielka Italia”, „Mimo wszystko dziękujemy”, „Z podniesionym czołem”, „Nie jesteśmy już małą Italią” – to powtarzające się tytuły niedzielnej włoskiej prasy. Fachowcy, m.in. Alessandro Del Piero i Beppe Bergomi (mistrzowie świata), podkreślali, że strategia i taktyka trenera Antonio Contego w tym meczu (jak i w poprzednich) była futbolowym arcydziełem, bo zmusiła o wiele mocniejszych Niemców do 120 minut ciężkiej walki, w której zdołali sobie stworzyć zaledwie kilka okazji bramkowych. Wszyscy, w tym trener, podkreślali, że strach przed włoskim sprytem i szybkością zmusił Niemców do zmiany taktyki na bardziej defensywną. Wycofali napastnika Juliana Draxlera żeby zabezpieczyć tyły.
Słów krytyki właściwie nie ma, jeśli pominąć ważny głos guru włoskich komentatorów futbolowych Mario Sconcertiego („Corriere della Sera”). Pośród pochwał za ambicję, dyscyplinę, ducha walki i bardzo dzielną obronę Sconcerti wskazuje, że włoscy napastnicy zamiast napastować byli częścią rozbudowanego systemu obrony. A gdy zdarzała się okazja do kontry, brakowało dokładności, albo Niemcy przecinali podania. Stąd, powiada Sconcerti, nie można powiedzieć, że plan Contego powiódł się w 100 procentach. Nikt nie ma pretensji do czterech Włochów, którzy nie wykorzystali rzutów karnych. Jedynie bramkarz Gigi Buffon ze łzami w oczach powiedział: „Najpierw okrutny los kazał drużynie grać już w ćwierćfinale z mistrzami świata, a gdy wreszcie się do nas uśmiechnął (trzy chybione przez Niemców karne - pk), nie potrafiliśmy tego wykorzystać”.