– To najlepsza reprezentacja, w jakiej grałem – powtarza Wayne Rooney. Anglicy przeszli przez eliminacje śpiewająco, nie stracili nawet punktu i mieli wreszcie pokazać, że presja nie zjada ich także w wielkich turniejach.
Rosji pokonać się jednak nie udało, a kiedy wczoraj przed przerwą Bale trafił z 30 metrów do bramki – z rzutu wolnego podobnie jak w meczu ze Słowacją – wróciły koszmary. Wydawało się, że Rooney będzie musiał zweryfikować swoją opinię.
Porażka z Walią, pierwsza od 1984 roku, skazałaby Anglików na nerwową walkę o awans, w ostatnim spotkaniu ze Słowakami. Trener Roy Hodgson musiał zareagować, dokonał w przerwie dwóch zmian w ataku, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Jamie Vardy zastąpił Harry'ego Kane'a, a Daniel Sturridge wszedł za Raheema Sterlinga.
Vardy, niespodziewany mistrz Anglii z Leicester i wicekról strzelców Premier League, wyrównał już dziesięć minut później. Uniknął pozycji spalonej i z bliska pokonał Wayne'a Hennesseya.
Anglicy rzucili się do ataków, nie schodzili z połowy rywali, ale na zwycięskiego gola czekali wyjątkowo długo. Opór Walijczyków złamali dopiero w doliczonym czasie. Sturridge wpadł w pole karne, wykorzystał zamieszanie i strzałem w krótki róg wepchnął piłkę do bramki. Awans jest blisko.