– Prowadzimy dalsze rozmowy z ubezpieczycielem. Na tym etapie można jedynie powiedzieć, że jakiś niewielki procent nakładów pójdzie z naszej kieszeni – oceniał Jacek Kościelniak, wiceprezes ds. finansowych gdańskiego koncernu. – Może to być kwota rzędu kilku milionów złotych – dodał Kościelniak.

Wydatki na odbudowę infrastruktury mogą się zwiększyć po uwzględnieniu pieniędzy wydanych na odtworzenie po przejściu ostatniego orkanu Grzegorz. Kościelniak wskazał, że wstępne szacunki kosztów skutków tego żywiołu ocenia na kilka milionów złotych.

Podkreślał jednocześnie, że spółka nie zmieni podejścia do ubezpieczania swoich sieci napowietrznych. – Tego typu zjawisk jest coraz więcej. Dlatego ubezpieczanie linii jest niezbędne. Będziemy oczywiście starali się negocjować jak najlepsze stawki – zaznaczył wiceprezes Energi.

Gdańska grupa zamierza jednocześnie postawić na zwiększenie udziału podziemnych kabli we własnej sieci średnich napięć. Są one bowiem mniej narażone na skutki gwałtownych zjawisk atmosferycznych. Ale kosztują więcej. Jak wskazała Energa koszt położenia 1 kilometra kabla jest o 80 tys. zł wyższy (sięga 200 tys. zł) niż budowa takiej samej długości linii napowietrznej. Kościelniak nie chciał jednak ujawniać, jaki udział kabli ma być docelowo w sieciach średnich napięć Energi. Dziś ten odsetek wynosi 18,6 proc. Spółka na razie zamierza prowadzić te inwestycje w ramach uzgodnionych z Urzędem Regulacji Energetyki wydatków, ale jednocześnie rozmawia z regulatorem o nowym planie inwestycyjnym.