Mało chętnych na przesył gazu przez Baltic Pipe

Spośród zapytanych przez nas spółek tylko PGNiG wyraziło zainteresowanie importem z Norwegii.

Aktualizacja: 27.07.2017 09:19 Publikacja: 26.07.2017 19:28

Mało chętnych na przesył gazu przez Baltic Pipe

Foto: Bloomberg

Popyt na przesył gazu z Morza Północnego przez Danię i Bałtyk do Polski jest wystarczający, aby realizować projekt budowy gazociągu Baltic Pipe w ramach szybkiej ścieżki – podał Gaz-System. Taki wniosek płynie z deklaracji złożonych przez firmy zainteresowane importem surowca podczas zakończonej właśnie pierwszej fazy tzw. procedury open season. Operator nie ujawnia jednak, ile firm złożyło wnioski ani na jaki łączny wolumen.

Spośród kilkunastu firm, które zapytała „Rzeczpospolita" i które pełnią istotną rolę na krajowym rynku gazu, tylko PGNiG potwierdziło chęć importu surowca przez Baltic Pipe. Koncern nie ujawnia, jakie moce chce zarezerwować. Ma je podać po zakończeniu drugiej fazy open season. Wcześniej PGNiG deklarowało, że chciałoby sprowadzać z Norwegii 8–9 mld m sześc. gazu. Koncern zamierza przesyłać zarówno surowiec z własnych złóż, jak i nabywany od innych firm.

Chęć zgłoszenia oferty na przepustowość Baltic Pipe wyrażał kiedyś HEG. Dziś nie widzi jednak żadnego powodu, aby brać udział w open season ze względu na zatwierdzoną w ostatnich tygodniach nowelizację ustawy o zapasach, która powoduje, że import jest dla firmy nieopłacalny. – Przypomnę, że nasze zaangażowanie w projekt o terminie realizacji za 5 lat uzależnialiśmy od poziomu stabilności zasad funkcjonowania rynku gazu w Polsce, w szczególności w zgodzie z regulacjami europejskimi. Nowe regulacje znacznie obniżają ten poziom – i co więcej – nie respektują prawa wspólnotowego – mówi Piotr Kasprzak, prezes HEG.

Bariery prawne

Chęć transportu gazu nowym połączeniem wyrażała kilka miesięcy temu Grupa Lotos. – Jeżeli pojawi się możliwość przesyłu tego surowca z naszych złóż w Norwegii, to jak najbardziej chcielibyśmy skorzystać z takiej możliwości, tym bardziej że około 75 proc. naszego obecnego wydobycia w Norwegii to właśnie gaz – mówił w lutowym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" Marcin Jastrzębski, prezes koncernu. Dziś jednak spółka odmawia odpowiedzi, czy wzięła udział w open season na Baltic Pipe.

Rezerwacją mocy nie są zainteresowane grupy energetyczne, takie jak PGE, Tauron i Enea. Potrzeby wzięcia udziału w procedurze open season nie widzą duże grupy przesyłowe na czele z PKN Orlen, KGHM i Boryszewem. – Z uwagi na relacje kontraktowe z PGNiG, PKN Orlen nie wziął w niej udziału – informuje biuro prasowe spółki. Boryszew idzie jeszcze dalej i podjął decyzję o trwałym zaprzestaniu przywozu gazu z zagranicy. Wszystko za sprawą nowych przepisów o zapasach.

Na import z Norwegii nie zdecydowały się też firmy wchodzące w skład dużych zagranicznych koncernów. – Ocena ekonomiczna nie daje szans na wygenerowanie pozytywnego efektu ekonomicznego dla naszych odbiorców oraz dla rozwoju spółki w przyszłych latach. Ostatnio wprowadzone regulacje dotyczące obowiązku magazynowania rezerw gazu w praktyce wykluczają możliwość sprowadzania przez alternatywnych sprzedawców gazu z zagranicy – twierdzi Ireneusz Sawicki, członek zarządu Handen.

W innogy powodami są m.in. restrykcyjne regulacje dotyczące importu oraz ryzyko, że importowanym gazem grupa nie będzie mogła handlować na konkurencyjnych warunkach.

Hub pod znakiem zapytania

To oznacza, że oddala się szansa zbudowania w Polsce centrum handlu gazem na Europę Środkowo-Wschodnią. – Aby hub gazowy w Polsce miał jakikolwiek sens, musi być różnorodność źródeł i kierunków dostaw. Obecnie obowiązujące przepisy, zwłaszcza o zapasach, powodują, że dla ogółu firm import przestaje być opłacalny – mówi dr Robert Zajdler, Zajdler Energy Lawyers & Consultants. W jego ocenie import istotnych ilości błękitnego paliwa jedynie przez grupę PGNiG nie przyczyni się do powstania hubu gazowego. Wskazuje, że dziś ceny gazu na Towarowej Giełdzie Energii są o 7–11 proc. wyższe niż w Niemczech, co utrudnia rozwój rynku, na którym powinno być nie tylko wielu odbiorców, ale i dostawców.

5 września ruszy druga, wiążąca faza procedury open season. W jej ramach ma dojść do zawarcia umów na transport błękitnego paliwa nowym połączeniem przez 15 lat. Gazociąg ma powstać do 2022 r. i mieć 10 mld m sześc. rocznej przepustowości.

Cztery źródła dostaw

Jednym z celów budowy gazociągu Baltic Pipe jest dywersyfikacja dostaw gazu do Polski. Dzięki niemu mamy mieć możliwość sprowadzania surowca ze złóż norweskich. Dziś zdecydowana większość dostępnego na naszym rynku gazu to surowiec rosyjski. Na stałym poziomie od lat jest wydobycie krajowe. Wreszcie rok temu, wraz z uruchamianiem terminalu LNG w Świnoujściu, pojawiła się możliwość sprowadzania skroplonego paliwa drogą morską. Do Polski przypłynęły już statki z Kataru, Norwegii oraz USA. Docelowo rząd chce, abyśmy mieli możliwość zapewnienia sobie całości dostaw gazu z innego kierunku niż rosyjski. Kontrakt z Gazpromem obowiązuje do końca 2022 r.

Popyt na przesył gazu z Morza Północnego przez Danię i Bałtyk do Polski jest wystarczający, aby realizować projekt budowy gazociągu Baltic Pipe w ramach szybkiej ścieżki – podał Gaz-System. Taki wniosek płynie z deklaracji złożonych przez firmy zainteresowane importem surowca podczas zakończonej właśnie pierwszej fazy tzw. procedury open season. Operator nie ujawnia jednak, ile firm złożyło wnioski ani na jaki łączny wolumen.

Spośród kilkunastu firm, które zapytała „Rzeczpospolita" i które pełnią istotną rolę na krajowym rynku gazu, tylko PGNiG potwierdziło chęć importu surowca przez Baltic Pipe. Koncern nie ujawnia, jakie moce chce zarezerwować. Ma je podać po zakończeniu drugiej fazy open season. Wcześniej PGNiG deklarowało, że chciałoby sprowadzać z Norwegii 8–9 mld m sześc. gazu. Koncern zamierza przesyłać zarówno surowiec z własnych złóż, jak i nabywany od innych firm.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie