Turcja i Izrael chcą budować gazociąg, który dostarczy gaz do Europy. Miałby on zostać połączony z budowanym już TANAP-em, którym azerski gaz popłynie do UE przez Turcję i Gruzję. Ankara podkreśla, że to TANAP jest priorytetem, a nie rosyjski Turecki Potok. TANAP jest częścią tzw. Południowego Korytarza Gazowego, którym gaz z Azerbejdżanu ma dotrzeć do Włoch. Tworzą go trzy gazociągi. Pierwszy to SCP (691 km) z Azerbejdżanu do granicy Gruzji i Turcji. Drugim jest TANAP (1850 km) z Turcji do granicy z Grecją. Trzeci to TAP (878 km), którym przez Grecję, Albanię i po dnie Adriatyku gaz dotrze do Włoch. Tu inwestycja zakończy się na przełomie 2019 i 2020 r. i gaz azerski popłynie z pominięciem Rosji.

Eksperci obawiają się, że Azerbejdżan nie sprosta popytowi, dlatego dodatkowe zasilanie z Bliskiego Wschodu jest bardzo korzystne. Izrael ma dwa wielkie złoża, których zasoby są szacowane na 800 mld m sześc. A to oznacza, że nie tylko będzie zaspokajał potrzeby swoje i sąsiadów, ale i dzięki porozumieniu z Turcją stanie się eksporterem na rynek UE.

TANAP ma mieć moc przesyłową 16 mld m sześc. rocznie. Dzięki gazowi z Izraela można będzie ją podwoić. Tym samym wzrośnie bezpieczeństwo gazowe Europy Płd. Korytarz Południowy jest jednym z priorytetów energetycznych Unii.

Sytuacji uważnie przyglądają się Rosjanie. Na razie ich eksperci są zdania, że izraelski gaz będzie za drogi, by konkurować z ofertą Gazpromu.