Większa moc z morza nieco później

Polityka energetyczna rodzi się w bólach. Niespodziewanie do łask powróciły wiatraki na Bałtyku. Ciut za późno.

Aktualizacja: 13.07.2017 07:10 Publikacja: 12.07.2017 21:16

Foto: 123RF

Nawet 8 GW mocy wiatrowych do 2040 r. można byłoby zbudować w polskiej strefie na Bałtyku – szacuje Fundacja na rzecz Energetyki Zrównoważonej (FNEZ). Potencjał naszego morza na 2030 r. według zaktualizowanych analiz FNEZ spadł jednak o połowę z wcześniej spodziewanych 6 GW.

– Tych mocy nie będzie tak dużo, jak zakładaliśmy wstępnie, ze względu na opóźnienia wynikające z braku decyzji politycznych – tłumaczy Maciej Stryjecki z FNEZ. – Jest jednak realna szansa, by w przyszłym dziesięcioleciu zaczęło się kręcić 2,5–3 GW mocy na Bałtyku – dodaje.

Zagranica chętna, ale...

W praktyce najbardziej prawdopodobna jest realizacja w takich elektrowniach ok. 2,2 GW. To dwa projekty Polenergii na ok. 1,2 GW (z możliwością podwojenia mocy po uzyskaniu stosownych pozwoleń w przyszłej dekadzie) oraz farma PGE na ok. 1 GW.

Jak wynika z naszych informacji, obie firmy rozmawiają już wstępnie z największymi międzynarodowymi graczami z tego sektora o ewentualnym partnerstwie przy projektach. Jest jeszcze projekt Orlenu (docelowo na 600 MW), ale nie jest on na razie rozwijany. Na rynku mówi się więc, że może w całości pójść na sprzedaż.

Zagraniczni inwestorzy są chętni do wejścia na Bałtyk. Ale oczekują zapewnień, że w polskim miksie jest miejsce dla offshore, czyli właśnie morskiej energetyki wiatrowej.

Taka deklaracja padła we wtorek z ust wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego, choć wcześniej resorty energii i rozwoju spierały się, czy ta technologia ma mieć priorytetowe miejsce w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, a minister energii Krzysztof Tchórzewski przed kilkoma miesiącami stwierdził, że postawiłby raczej na atom niż morskie turbiny.

Ile zielonego w czarnym

Tobiszowski podał tylko jedną liczbę: przynajmniej 60 proc. energii w 2030 r. ma powstawać z węgla kamiennego i brunatnego. Z naszych informacji pozyskanych od osób zbliżonych do resortu energii wynika, że u progu trzeciej dekady możemy mieć blisko 20 proc. z OZE. Eksperci jednak spodziewają się większego przyrostu. Według FNEZ w 2030 r. powinno być ok. 20 GW mocy w zielonych elektrowni na 43 GW zainstalowane w całym systemie.

– Jeśli węgiel w 2030 r. będzie stanowił 50–60 proc. struktury wytwarzania, to OZE może zająć dwie trzecie pozostałej części, a uzupełnieniem będzie gaz. Z kolei w perspektywie 2050 r. spodziewam się, że węgiel zniknie zupełnie z polskiego miksu. Potencjalnie do gry może wejść atom z ok. 25-proc. udziałem, choć według mnie jest to mniej prawdopodobne – prognozuje z kolei Maciej Bukowski z WiseEuropa. – Jeśli zdecydujemy się na rozwijanie energetyki jądrowej, to miks zostanie zdominowany w ok. 80 proc. przez OZE, głównie najtańsze technologie, czyli farmy słoneczne i wiatrowe.

Większość ekspertów sceptycznie mówi o możliwości powstania kolejnych odkrywek węgla brunatnego, choć zdania co do Złoczewa (PGE) są podzielone. – To technologia schyłkowa, która mocno ingeruje w środowisko naturalne. Nie wierzę, by jakakolwiek siła polityczna zdecydowała się na wydanie zgody na rozkopanie kilku gmin wbrew woli społeczeństwa – argumentuje Stryjecki.

Opinia

Herbert L. Gabryś, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej

Struktury wytwarzania nie można zaplanować. Ona się rodzi z dostępności do technologii i kosztów wytwarzania z nich energii. Jeśli wiceminister Tobiszewski mówi o przynajmniej 60 proc. energii z węgla, jest to dla mnie sygnał, że rząd będzie walczył o górnictwo, jak długo się da. Dobrze, że padły deklaracje w związku z odkrywkami w Złoczewie i Ościsłowie. Dziś wytwarzanie z węgla brunatnego jest najtańsze. Zaraz po nim najbardziej opłaca się produkcja z węgla kamiennego. Ale te technologie będą tak długo konkurencyjne względem OZE, jak długo drastycznie nie wzrosną koszty zakupu uprawnień do emisji CO2.

Nawet 8 GW mocy wiatrowych do 2040 r. można byłoby zbudować w polskiej strefie na Bałtyku – szacuje Fundacja na rzecz Energetyki Zrównoważonej (FNEZ). Potencjał naszego morza na 2030 r. według zaktualizowanych analiz FNEZ spadł jednak o połowę z wcześniej spodziewanych 6 GW.

– Tych mocy nie będzie tak dużo, jak zakładaliśmy wstępnie, ze względu na opóźnienia wynikające z braku decyzji politycznych – tłumaczy Maciej Stryjecki z FNEZ. – Jest jednak realna szansa, by w przyszłym dziesięcioleciu zaczęło się kręcić 2,5–3 GW mocy na Bałtyku – dodaje.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie