- Ukraina fizycznie zaczęła potrzebować mniej gazu, do czego przyczynił się spadek w gospodarce; wiele przedsiębiorstw, które wcześniej wykorzystywały gaz, teraz po prostu nie pracuje. W przeszłości Ukraina potrzebowała rocznie 50 mld m3 a teraz około 35 mld m3. Ale to nie oznacza, że straciliśmy ten rynek. Jesteśmy przekonani, że będą kupować gaz także w Rosji. A w celu zapewnienia sobie dość gazu zimą, muszą wcześniej zgromadzić zapasy w podziemnych magazynach - zapowiedział Aleksandr Nowak minister energetyki Rosji na spotkaniu z dziennikarzami. Zdaniem urzędnika, latem sąsiad dalej nie będzie w Rosji kupował, ze względu na pogodę.

- Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja z zapasami gazu; ile będą musieli przepompować do magazynów. Na razie sobie z nich biorą gaz według uznania. A potem będą się rozliczać - dodał Nowak. Odrzucił zarzuty strony ukraińskiej, że Rosja jest mało elastyczna w swojej polityce cenowej.

- Obecne nasze ceny są dostatecznie elastyczne, z uwzględnieniem zniżek, a także spadku cen ropy z którymi są powiązane - wyjaśnił.

Ostatnia rosyjska propozycja dla Ukrainy to 180 dol. za 1000 m3 na gaz importowany w tym roku. Jednak 31 marca prezes Naftogazu Andrij Kobolew zapowiedział, że Ukraina nie kupi w II kw gazu z Rosji, bo cena jest za wysoka, w porównaniu z ofertami dostawców unijnych. Zapewnił, że „Naftogaz jest otwarty na rozmowy z Gazpromem w sprawie doprowadzenia warunków zakupu rosyjskiego gazu do rynkowych".

Dekadę temu Kijów był największym klientem Gazpromu. W 2006 r Naftogaz importował 59 mld m3 (Niemcy - obecny lider kupili w 2015 r w Gazpromie 45 mld m3). Od 25 listopada 2015 r na stronie Naftogazu bije licznik pod podpisem „Nie kupujemy gazu w Rosji". W poniedziałek minął 129. dzień, kiedy ukraińskie zakupy w Gazpromie wynoszą zero.