Produkcja energii nie ruszyła z kopyta, rosną tylko koszty

Wbrew oczekiwaniom początek odmrażania gospodarki nie przyniósł firmom energetycznym dobrych wieści. Zapotrzebowanie na prąd z węgla wciąż jest znacznie niższe niż przed rokiem, a koszty emisji CO2 gwałtownie rosną.

Publikacja: 14.07.2020 21:00

Prąd wyprodukowany w elektrowniach węglowych będzie coraz droższy, szczególnie dla biznesu

Prąd wyprodukowany w elektrowniach węglowych będzie coraz droższy, szczególnie dla biznesu

Foto: shutterstock

W czerwcu krajowa produkcja energii elektrycznej wyniosła 11 TWh (terawatogodzin) i była o 11 proc. niższa niż przed rokiem – podały Polskie Sieci Elektroenergetyczne. To nawet nieco mniej niż w maju, choć przecież ruszył proces odmrażania polskiej gospodarki i luzowania obostrzeń, jakie wprowadzono na skutek pandemii koronawirusa. – Liczyliśmy, że zapotrzebowanie na energię będzie się bardziej stabilizować, ale ostateczne dane PSE nie są najlepsze – tak sytuację skomentowali analitycy DM BDM.

Czytaj także:Kopalnie stoją, ale węgla nie zabraknie

Rekordowy okazał się natomiast import netto energii, który wyniósł w czerwcu 1,49 TWh. W sumie krajowe zapotrzebowanie na energię skurczyło się w tym czasie o 7 proc. i wyniosło 12,5 TWh. To poziom porównywalny z tym, jaki obserwowaliśmy w maju tego roku (12,46 TWh).

Mniej węgla

Najbardziej moce przykręciły elektrownie węglowe. Czerwiec okazał się kolejnym miesiącem, kiedy produkcja energii z węgla kamiennego spada rok do roku o ponad 20 proc., do 5 TWh. Nieco mniej spadła produkcja z węgla brunatnego – o 6 proc., do 3,3 TWh. Ostatnie miesiące bardziej więc sprzyjają tym spółkom energetycznym, które korzystają z węgla brunatnego – Polskiej Grupie Energetycznej i Zespołowi Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (ZE PAK).

Węgiel z systemu wypychany jest nie tylko przez rosnący import energii z zagranicy, ale też przez krajowe elektrownie gazowe i odnawialne źródła energii. W czerwcu z gazu wytworzono 0,86 TWh energii elektrycznej, czyli o 12 proc. więcej niż przed rokiem. To paliwo, którego znaczenie w polskim miksie energetycznym będzie wyraźnie rosło w kolejnych latach.

Coraz większe znaczenie ma też energia pozyskiwana ze słońca. Jak podają PSE, na początku lipca w krajowej sieci mieliśmy już zainstalowanych 2,1 GW mocy elektrowni słonecznych. To o 175 proc. więcej niż przed rokiem i o 8 proc. więcej niż przed miesiącem. Fotowoltaika ma być mocnym wsparciem polskiego systemu, zwłaszcza latem, kiedy przewidywany jest wzrost zapotrzebowania na energię.

Drogie emisje

Energetyka boryka się także z dynamicznie rosnącymi cenami uprawnień do emisji CO2. Jeszcze w marcu ceny te spadały nawet poniżej 15 euro za tonę, tymczasem w tym tygodniu przebiły barierę 30 euro. W ciągu zaledwie kilku miesięcy podwoiły więc swoją wartość.

– Trudno uzasadnić aż tak duże zwyżki. Tym bardziej że unijna gospodarka wciąż jest w recesji. To jest instrument finansowy, więc nadpłynność na rynkach finansowych zapewne ma na niego wpływ. Trwają też dyskusje, czy proponowane przez Komisję Europejską 750 mld euro z planu pomocowego nie powinno być w jakimś stopniu uzależnione od realizacji celów dekarbonizacyjnych – tłumaczy Krystian Brymora, analityk DM BDM.

Według analityków wyższe koszty emisji CO2 przełożą się na ceny energii. Gospodarstwa domowe odczują to jednak znacznie później niż przemysł. Koncerny energetyczne już w lutym, zanim jeszcze ceny CO2 wyskoczyły w górę, wnioskowały o podniesienie taryf dla tej grupy odbiorców, ale bezskutecznie. Po wielu miesiącach negocjacji prezes Urzędu Regulacji Energetyki uznał, że obecna sytuacja rynkowa nie uzasadnia wnioskowanych przez firmy podwyżek cen energii.

Ucierpi przemysł

Eksperci zwracają uwagę, że to nie energetyka, ale polski przemysł najdotkliwiej odczują rosnące koszty emisji CO2. – Energetyka wyższe koszty emisji CO2 przekłada na ceny energii, co już jest widoczne. Zdecydowanie większy problem ma przemysł, w szczególności chemiczny, który nie może pozwolić sobie na podwyżki cen, bo musi walczyć z konkurencją azjatycką czy amerykańską, która nie ponosi kosztów polityki klimatycznej – argumentuje Brymora. Wylicza, że każde euro więcej za tonę emisji oznacza spadek EBITDA (wynik operacyjny powiększony o amortyzację) spółek chemicznych o ok. 1 proc. – A wpływ tego czynnika na wyniki praktycznie może się podwoić od 2021 r., kiedy spodziewany jest mniejszy przydział bezpłatnych uprawnień – dodaje analityk.

Przedstawiciele europejskiej branży chemicznej od dawna alarmują, że unijna polityka klimatyczna, choć stwarza wiele szans dla tego biznesu, to nakłada też bardzo wiele obciążeń i negatywnie wpływa na konkurencyjność firm. Wielkie koncerny na zachodzie Europy już dziś pracują nad przełomowymi projektami ograniczającymi emisję CO2 w przyszłych procesach produkcyjnych. Polskie firmy szans upatrują m.in. w produkcji zielonego wodoru, ale przede wszystkim w swoich strategiach skupiają się na zmniejszeniu zużycia węgla i wypełnianiu coraz bardziej restrykcyjnych unijnych warunków.

Z węgla przestawiamy się na gaz

Choć Polska wciąż nie ma zatwierdzonej polityki energetycznej do 2040 r., to w spółkach energetycznych widać tendencję do zmiany kierunku w stronę gazu i OZE. Inwestycje w nisko- lub zeroemisyjne źródła energii wymusza na spółkach polityka klimatyczna. Krajowe koncerny energetyczne coraz odważniej mówią o chęci odejścia od węgla, a jako paliwo alternatywne wymieniają gaz. Elektrownie gazowe mają stabilizować pracę odnawialnych źródeł, ale tylko przejściowo. UE nie patrzy bowiem przychylnie na używanie tego paliwa w energetyce w dłuższej perspektywie, z uwagi na to, że gaz też emituje CO2. Polska Grupa Energetyczna planuje postawić dwa bloki gazowe w Elektrowni Dolna Odra o łącznej mocy 1,4 GW. Pierwszy prąd popłynie z nich pod koniec 2023 r. Jeszcze w tym roku mają tam ruszyć prace budowlane. PGNiG buduje blok gazowy w Stalowej Woli o mocy elektrycznej 450 MW (wraz z Tauronem) oraz blok w warszawskiej Elektrociepłowni Żerań o mocy 1 075 MW. Instalacje gazowe będą też ważnym elementem bilansującym portfel wytwórczy Polenergii. W dalszej perspektywie spółki myślą o tym, by gaz ziemny w elektrowniach zastąpiony został „zielonym" wodorem.

W czerwcu krajowa produkcja energii elektrycznej wyniosła 11 TWh (terawatogodzin) i była o 11 proc. niższa niż przed rokiem – podały Polskie Sieci Elektroenergetyczne. To nawet nieco mniej niż w maju, choć przecież ruszył proces odmrażania polskiej gospodarki i luzowania obostrzeń, jakie wprowadzono na skutek pandemii koronawirusa. – Liczyliśmy, że zapotrzebowanie na energię będzie się bardziej stabilizować, ale ostateczne dane PSE nie są najlepsze – tak sytuację skomentowali analitycy DM BDM.

Czytaj także:Kopalnie stoją, ale węgla nie zabraknie

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Szpitale toną w długach, a koszty działania rosną
Biznes
Spółki muszą oszczędnie gospodarować wodą. Coraz większe problemy
Biznes
Spółka Rafała Brzoski idzie na miliard. InPost bliski rekordu
Biznes
Naprawa samolotu podczas lotu
Materiał partnera
Przed nami jubileusz 10 lat w Polsce