Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen: Po połączeniu osiągniemy niesamowity efekt skali

Z Lotosem mamy wspólne interesy, a razem – ogromny potencjał. Dzięki wymianie aktywów z zagranicznym partnerem urośniemy w innych krajach – mówi Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen.

Aktualizacja: 16.07.2020 09:28 Publikacja: 15.07.2020 21:00

Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen: Po połączeniu osiągniemy niesamowity efekt skali

Foto: materiały prasowe

Orlen ma zgodę Komisji Europejskiej na przejęcie Lotosu, ale po spełnieniu licznych warunków, w tym sprzedaży 30 proc. gdańskiej rafinerii i 80 proc. stacji paliw przejmowanej spółki. Samorządowcy z Pomorza alarmują, że w takiej sytuacji fuzja nie będzie jednak korzystna dla Lotosu.

Te obawy nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. Zapewniam, że społeczność Pomorza nie ma powodów do zmartwienia. Lotos stanie się integralną częścią grupy Orlen i na pewno na tym zyska. Przecież firmy, które zostały przez nas kupione, zdecydowanie zwiększyły swoją wartość. Proszę spojrzeć na wycenę Lotosu, która po informacji o możliwej fuzji zwiększyła swoją kapitalizację na warszawskiej giełdzie. Lotos sam nie ma szans na przejście transformacji, która jest konieczna, by utrzymać się w tej branży. Nowe technologie kosztują, inwestycje w wodór czy alternatywne paliwa nie są tanie. Mamy wspólne interesy, a razem ogromny potencjał. Samorząd nie straci ani złotówki z podatków, jakie płaci Lotos, wręcz może spodziewać się wyższych wpłat. Nie planujemy też zwolnień grupowych, bo nie na tym mają polegać wielkie synergie. Gdy się sprzedaje aktywa, to trzeba zapewnić pracownikom inne miejsca pracy w grupie. I taki przekaz dostały od nas związki zawodowe.

Ale czy cena, jaką musi zapłacić Orlen za przejęcie Lotosu, wystawiona przez KE w postaci środków zaradczych, nie jest zbyt wysoka?

Negocjacje z KE trwały prawie dwa lata. To były miesiące trudnych rozmów i walki o polskie interesy. Oceniam, że warunki postawione przez Komisję są dla nas optymalne. Pozwalają przeprowadzić transformację polskiej branży paliwowej. Musimy uświadomić sobie, że na początku oczekiwania KE były zdecydowanie wyższe. W grę wchodziła sprzedaż nawet nie jednej, a dwóch naszych rafinerii. Stanęło na sprzedaży części gdańskiego zakładu, ale pozostajemy jej operatorem. Będziemy też nadal kontrolować wszystkie rafinerie w Polsce. Do tego mamy zakład przerobu ropy na Litwie i dwa jedyne takie zakłady w Czechach. To duża koncentracja, która daje nam mocną pozycję na rynku.

Ale konieczne jest też zbycie części baz magazynowych i stacji paliw.

Chodzi o magazyny, które dublują się z bazami Orlenu. To tylko 7 proc. powierzchni magazynowych w kraju. W porównaniu z innymi tego typu transakcjami w Europie, to niewielki udział. W postępowaniu dotyczącym przejęcia kontroli przez TotalFina nad Elf w 2000 r. podjęte zobowiązania dotyczyły zbycia znacznego pakietu infrastruktury paliwowej, w postaci rurociągów oraz licznych baz paliwowych zlokalizowanych w różnych regionach Francji, co miało doprowadzić do zwiększenia konkurencji na rynku hurtowej sprzedaży paliw. W naszym przypadku Komisja też dążyła do tego, byśmy pozbyli się dużej części ważnej infrastruktury, ale udało nam się wynegocjować korzystniejsze warunki. Podobnie jest ze stacjami paliw – to nie będzie duży udział dla całej grupy. Przecież Orlen buduje co roku około 50 stacji. Zależy nam na tym, aby wymienić te aktywa na inne, zlokalizowane w innych miejscach w Europie. Prowadzimy już w tej sprawie rozmowy.

Czy rozmowy te prowadzicie z jednym partnerem czy jest może więcej chętnych?

Negocjujemy z kilkoma partnerami. To poważny proces, który na pewno szybko się nie zakończy. Tak naprawdę dopiero odkryliśmy karty i wiemy, co konkretnie możemy zaoferować. Teraz, gdy mamy zgodę KE, nasza pozycja negocjacyjna na pewno wzrosła w oczach partnerów. Mamy 1,5 roku na zamknięcie transakcji, w tym na wybór partnera do wymiany aktywów i na pewno dobrze wykorzystamy ten czas.

Razem z Lotosem macie wspólnego głównego właściciela, jakim jest Skarb Państwa. Czy nie obawia się pan po wymianie aktywów zwiększenia zagranicznej konkurencji na polskim rynku?

Nie widzę tu żadnego ryzyka. Przecież w Polsce jest kilka tysięcy stacji, a udział Orlenu sięga około 26 proc. Natomiast znacznie ważniejszy jest nasz udział na rynku hurtowym paliw, a tu nasza pozycja jest bardzo mocna. Na pewno spółka, która przejmie stacje po Lotosie, nie będzie w stanie zagrozić naszej pozycji. Poza tym dzięki wymianie aktywów my urośniemy w innych krajach.

Jak właściwie ma w praktyce wyglądać przejęcie Lotosu? Ogłosicie wezwanie na akcje, jak w przypadku zakupu Energi? Czy może w grę wchodzi wymiana akcji z akcjonariuszami Lotosu? A może planujecie jedną wspólną emisję akcji dla przejęcia Lotosu i PGNiG?

Jeszcze nie zapadły decyzje co do ostatecznej struktury transakcji. Wiele zależy od okoliczności. Przydałaby się wówczas gotówka. Nie wykluczamy żadnych możliwości. Jestem jednak zwolennikiem tego, żeby Orlen miał dobry bilans, więc wskazywałbym tu bardziej na opcję podniesienia kapitału i wymiany akcji. Można też połączyć te dwa procesy i częściowo zrealizować transakcję także gotówkowo. Na pewno musimy zabezpieczyć sobie pieniądze na rozwój, na inwestycje, na transformację energetyczną, bo to decydować będzie o sile naszego koncernu na międzynarodowych rynkach. Tak duży koncern będzie miał dostęp do tanich źródeł finansowania, co dziś nie jest dostępne dla każdej z tych firm oddzielnie.

O ile analitycy widzą jeszcze biznesowy sens w fuzji z Lotosem, o tyle trudno im wskazać korzyści płynące z przejęcia PGNiG...

Zupełnie się z tym nie zgadzam. Przede wszystkim osiągniemy niesamowity efekt skali, który jest niezbędny do tego, byśmy mogli konkurować na zagranicznych rynkach. To będzie multienergetyczny koncern o rocznych przychodach rzędu około 200 mld zł. Czy to nie jest wystarczająca skala do tego, by wprowadzić oszczędności chociażby w obszarze zakupów? Spójrzmy na inne koncerny na świecie – one sprzedają i ropę, i gaz. Dzisiaj Orlen, Lotos i PGNiG prowadzą osobno biznesy wydobywcze. Dlaczego nie połączyć tego potencjału i sprawić, że będziemy coraz mniej zależni od dostaw z zewnątrz kluczowych dla kraju surowców. Jeśli mówimy o rafineriach, to przedłużeniem tego jest sektor petrochemiczny, który chcemy rozwijać. Z kolei PGNiG ma silny biznes energetyczny i ciepłowniczy, który nas bardzo interesuje. Chcemy przecież budować kolejne elektrownie gazowe. Synergie są oczywiste – nikt nie robiłby tak potężnej operacji, gdyby nie było to opłacalne. Nad tym pracują międzynarodowe kancelarie i rzesza doradców finansowych. Z tego musi wyjść biznes.

CV

Daniel Obajtek jest prezesem PKN Orlen od lutego 2018 r. Wcześniej stał na czele spółki energetycznej Energa, która w tym roku stała się częścią grupy Orlen. W latach 2016–2017 kierował Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Związany był też z koncernem paliwowym Lotos jako członek rady nadzorczej spółki Lotos Biopaliwa. W lutym 2018 r. zainicjował proces przejęcia kapitałowego grupy Lotos.

Orlen ma zgodę Komisji Europejskiej na przejęcie Lotosu, ale po spełnieniu licznych warunków, w tym sprzedaży 30 proc. gdańskiej rafinerii i 80 proc. stacji paliw przejmowanej spółki. Samorządowcy z Pomorza alarmują, że w takiej sytuacji fuzja nie będzie jednak korzystna dla Lotosu.

Te obawy nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. Zapewniam, że społeczność Pomorza nie ma powodów do zmartwienia. Lotos stanie się integralną częścią grupy Orlen i na pewno na tym zyska. Przecież firmy, które zostały przez nas kupione, zdecydowanie zwiększyły swoją wartość. Proszę spojrzeć na wycenę Lotosu, która po informacji o możliwej fuzji zwiększyła swoją kapitalizację na warszawskiej giełdzie. Lotos sam nie ma szans na przejście transformacji, która jest konieczna, by utrzymać się w tej branży. Nowe technologie kosztują, inwestycje w wodór czy alternatywne paliwa nie są tanie. Mamy wspólne interesy, a razem ogromny potencjał. Samorząd nie straci ani złotówki z podatków, jakie płaci Lotos, wręcz może spodziewać się wyższych wpłat. Nie planujemy też zwolnień grupowych, bo nie na tym mają polegać wielkie synergie. Gdy się sprzedaje aktywa, to trzeba zapewnić pracownikom inne miejsca pracy w grupie. I taki przekaz dostały od nas związki zawodowe.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację