Dziesięć milionów pomp zasilanych energią wiatrową rozmieszczonych ponad pokrywą lodową w Arktyce – taki projekt opracował zespół z Uniwersytetu Arizony, którym kieruje dr Steven Desch. Ma to rozwiązać problem dotyczący strefy podbiegunowej na półkuli północnej.
Pięć miesięcy temu „Rzeczpospolita" informowała, że w Arktyce lód pokrywał powierzchnię ok. 4,14 mln km kw., rekordowo mało, gorzej było tylko w 2012 r. Najnowsze informacje pochodzą z obserwacji prowadzonych przez National Snow and Ice Data Center w Boulder w stanie Kolorado, któremu danych dostarcza NASA. W rekordowo złym 2012 r. zalodzenie Arktyki spadło do 3,41 mln km kw. To o połowę mniej niż średnia dla lat 1989–2000. Ostatni okres to również czas rekordów średniej temperatury na całej powierzchni planety.
Znikanie lodu w Arktyce wywołuje poważne konsekwencje pogodowe w innych regionach, wpływa na gospodarkę, zdrowie, jakość życia. Woda w Arktyce, pozbawiona lodowej pokrywy, pochłania więcej energii słonecznej, ogrzewa się i zaburza dotychczasowe układy pogody, paradoksalnie – powoduje ekstremalnie niskie temperatury podczas zimy w Europie i Ameryce Północnej.
Takiej sytuacji ma zapobiec projekt Stevena Descha. Jego plan zakłada pompowanie zimnej wody z głębi Oceanu Arktycznego na powierzchnię. Ta zimna woda, gdy znajdzie się na powierzchni, zamarznie szybciej niż woda nagrzana promieniami słonecznymi. 10 proc. przemieszczonej zimnej wody spowoduje zahamowanie topnienie arktycznego lodu, zwłaszcza tam, gdzie jego grubość nie przekracza metra. Pompy powinny być umieszczone na specjalnych bojach w miejscach wskazanych przez glacjologów. Artykuł o tym zamieszcza pismo „Future of Earth".
– Konserwacja i odtworzenie lodu morskiego w sposób sztuczny stały się koniecznością, mimo że będzie to przedsięwzięcie wyjątkowo kosztowne – mówi dr Steven Desch. Według wyliczeń dokonanych przez jego zespół zainstalowanie pomp na bojach i zasilających je wiatraków zajmie dziesięć lat i pochłonie około 500 mld dol. Gdy już pompy rozpoczną pracę, potrzeba będzie kolejnych dziesięciu lat na odtworzenie pokrywy lodowej, co będzie kosztowało kolejnych 500 mld dol.