Sejm przyjął w czwartek wieczorem rezolucję, w której jest mowa, że Litwa będzie "w dalszym ciągu" zapewniać mniejszościom warunki do nauki w szkołach, "w których mogą pielęgnować swój język, kulturę i tradycje". Posłowie Akcji Wyborczej Polaków na Litwie jednak dokumentu nie poparli.
Stało się tak między innymi dlatego, że głównym autorem rezolucji jest Gintaras Steponavičius z Ruchu Liberałów, który był w poprzednim centroprawicowym rządzie ministrem oświaty. To za jego kadencji, pięć lat temu, przyjęto kontrowersyjną ustawę oświatową, która ograniczyła zakres nauki w językach mniejszości.
- Po prostu AWPL i jej szef Waldemar Tomaszewski nie lubią liberałów i zwłaszcza Steponavičiusa. W retoryce AWPL Ruch Liberałów występuje jako coś absolutnie negatywnego i antypolskiego – tłumaczy "Rzeczpospolitej" Antoni Radczenko, dziennikarz portalu zw.lt.
Radczenko dodaje, że rezolucja ma też związek ze zbliżającymi wyborami parlamentarnymi. - Rita Tamašunien z AWPL skomentowała to w ten sposób: - Ten, który zyskał tytuł niszczyciela szkół mniejszości narodowych i systemu szkół ogólnokształcących, w obliczu zbliżających się wyborów, wykorzystując sytuację, próbuje stać się „wielkim obrońcą szkół". Nasza frakcja nie weźmie udziału w tym przedwyborczym show.
- Można prognozować, że w zbliżającej się kampanii wyborczej, temat szkolnictwa będzie jednym z podstawowych. I Stepanavicius będzie odgrywał rolę "jednego z największych polakożerców". Moim zdaniem to błąd. Stepanaviciusa z pewnością można krytykować za wiele rzeczy, jak chociażby za nowelizację ustawy o oświacie, jednak intencje i wymowa rezolucji były słuszne – mówi Radczenko.