Wielka fikcja kształcenia dorosłych

Dzienniki obecności były fałszowane, a frekwencja zawyżana po to, by otrzymać państwową dotację

Aktualizacja: 21.09.2017 22:38 Publikacja: 20.09.2017 18:59

Wielka fikcja kształcenia dorosłych

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska

Wielka fikcja – „martwe dusze" na lekcjach, fałszowanie podpisów i list obecności słuchaczy, wyłudzanie dotacji – to tylko niektóre z nadużyć w szkołach dla dorosłych. Ich skala jest alarmująca – wynika z raportu NIK, którego wyniki poznała „Rzeczpospolita".

– Należy gruntownie zmienić system organizowania i finansowania kształcenia dorosłych. Obecnie jest on kosztowny, nieskuteczny i wręcz dopuszcza patologie – mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli.

W kraju działa ponad 3,8 tys. szkół dla dorosłych, w których kształciło się ok. 400 tys. słuchaczy. Na ich finansowanie, w tym dotacje dla placówek niepublicznych (jest ich większość – ponad 70 proc.) państwo wykłada olbrzymie sumy – w ubiegłym roku łącznie 1,2 mld zł. To oznacza, że szkoły niepubliczne, które kształcą czterech na pięciu dorosłych, otrzymują rocznie ok. 3 tys. zł dotacji na każdego słuchacza, który brał udział w co najmniej połowie obowiązkowych zajęć w miesiącu. Muszą to potwierdzać podpisy uczniów na listach obecności – to klucz do dotacji. Na tym polu dochodzi nawet do fabykowania dokumentacji.

Kontrola objęła 20 placówek (w tym 15 niepublicznych) z pięciu województw. W 40 proc. szkół były nieprawidłowości polegające na zawyżeniu w sprawozdaniach liczby uczniów, którzy uczestniczyli w co najmniej 50 proc. obowiązkowych zajęć – wytyka NIK. W 20 proc. skala nadużyć wskazywała na możliwość popełnienia przestępstwa – podaje raport.

„Obecny mechanizm finansowania szkół sprzyja patologiom, a skrajnym przypadkiem jest m.in. zapisywanie do szkół tzw. »martwych dusz«" – to NIK stwierdziła w dwóch z 15 szkół niepublicznych. Miało to miejsce w placówkach na Śląsku.

W sześciu szkołach nierzetelnie prowadzono listy obecności – z tego w dwóch niepublicznych fałszowano podpisy, w innych je uzupełniano przed lub po lekcjach. Trzy placówki niepubliczne mogły, poprawiając frekwencję, wyłudzić dotacje – alarmuje NIK, która już złożyła do prokuratury w Katowicach dwa doniesienia: o fałszerstwie i poświadczeniu nieprawdy. W jednej ze szkół np. frekwencję zawyżono o 208 osób i pobrano o 47 tys. zł dotacji za dużo.

W księgach słuchaczy figurowały osoby, które do szkół się nie zapisywały, promocje dostawali ci, którzy nigdy na dane zajęcia nie chodzili.

W Policealnej Szkole Zawodowej nr 1 w Siemianowicach do księgi słuchaczy wielokrotnie wpisywano osoby, które zapisały się do szkoły tylko raz (tak zeznało kontrolerom trzech z 15 świadków) i nie miały pojęcia, że wpisywano je ponownie, choć nie składały papierów.

W Niepublicznym Liceum Ogólnokształcącym dla Dorosłych AWANS w Katowicach dwie osoby, które nie chodziły na lekcje, zostały sklasyfikowane (w dwóch kolejnych latach szkolnych). „Pan K.K. dostał promocję na podstawie ocen z prac kontrolnych oraz pisemnych i ustnych egzaminów semestralnych" – podaje NIK. Mężczyzna był zdumiony – od trzech lat jest w Szkocji. Zapisał się do szkoły, ale na żadne lekcje nie chodził, bo wyjechał.

Inny „uczeń" tej szkoły dostał promocję na podstawie ocen z pracy kontrolnej, egzaminu semestralnego z języka angielskiego i oceny pracy z informatyki. A zeznał, że nie brał udziału w tych zajęciach, nie przedkładał prac egzaminacyjnych i nie przystępował do żadnych egzaminów.

W części szkół, w których dorośli zdawali egzaminy, poziom prac był żenujący. Mimo to prace zaliczano. Na przykład w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 5 w Łopusznie 13 z 32 prac przygotowanych w ramach przedmiotu techniczne bezpieczeństwo pracy było identycznych – „ograniczały się do wskazania maszyn podlegających dozorowi technicznemu, a inne cztery prace były kopią opracowań dostępnych" – wskazuje NIK. Nadużycia dotyczące oceniania i promowania ujawniono w ośmiu szkołach.

Nic dziwnego, że skuteczność kształcenia jest niska – na 20 tys. dorosłych, którzy rozpoczęli naukę, ukończyło ją 21 proc., egzaminy zewnętrzne zdało 8 proc., a maturę 2 proc.

NIK wskazuje: trzeba pilnie wprowadzić przepisy, które uzależnią finansowanie szkół niepublicznych od skuteczności i efektów kształcenia.

– Takie właśnie rozwiązania zostały zaproponowane w przygotowywanej ustawie o finansowaniu zadań oświatowych. Projekt ustawy został przyjęty przez Radę Ministrów w ubiegłym tygodniu – mówi Anna Ostrowska, rzeczniczka MEN, i dodaje, że część dotacji będzie wypłacana jak dotychczas na ucznia, a część po zdanym egzaminie zewnętrznym. – Zasada finansowania za efekty obowiązuje już w odniesieniu do kwalifikacyjnych kursów zawodowych, które obecnie stanowią dominującą ścieżkę edukacyjną w systemie kształcenia osób dorosłych – dodaje.

Wielka fikcja – „martwe dusze" na lekcjach, fałszowanie podpisów i list obecności słuchaczy, wyłudzanie dotacji – to tylko niektóre z nadużyć w szkołach dla dorosłych. Ich skala jest alarmująca – wynika z raportu NIK, którego wyniki poznała „Rzeczpospolita".

– Należy gruntownie zmienić system organizowania i finansowania kształcenia dorosłych. Obecnie jest on kosztowny, nieskuteczny i wręcz dopuszcza patologie – mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Edukacja
Olimpiada z chemii przepustką do dobrego liceum? MEN nie mówi „nie”
Edukacja
Badania: Strach przed matematyką paraliżuje uczniów
Edukacja
Czasy AI nie wykluczają książki i czytania
Edukacja
Joanna Ćwiek: Bez zwycięstwa grunwaldzkiego, „Inki” i rzezi wołyńskiej
Edukacja
Barbara Nowacka: Koniec prac domowych? Od kwietnia wejdzie rozporządzenie