Nauczyciel do przedszkola, to nie straci pracy

MEN ma radę dla gmin, jak poradzić sobie z problemami, które wywołują zmiany dotyczące sześciolatków. Ale samorządowcy nie są nią zachwyceni.

Aktualizacja: 11.07.2016 21:47 Publikacja: 11.07.2016 19:39

Nauczyciel do przedszkola, to nie straci pracy

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Dla 900 gdańskich trzylatków zabrakło miejsc w miejskich przedszkolach, w gminie Wilcza na Pomorzu nie powstanie ani jedna pierwsza klasa – tak wyglądają efekty wprowadzanych przez rząd PiS zmian w szkołach. Według szacunków Ministerstwa Edukacji Narodowej od września tylko ok. 15 proc. sześciolatków pójdzie do szkoły.

Związek Nauczycielstwa Polskiego prognozował, że zwolnienia mogą objąć nawet 7 tys. nauczycieli, MEN jednak twierdzi, że redukcje mogą mieć charakter incydentalny. Czy tak będzie? Jak sprawdziliśmy, tych „incydentalnych przypadków" może w rzeczywistości być sporo. Np. w Katowicach w efekcie reformy pracę straci najprawdopodobniej 14 nauczycieli, w tym połowa to młodzi stażyści zatrudnieni na czas określony.

W Gdańsku ponad 30 nauczycieli mianowanych, którym gmina powinna zapewnić miejsce pracy, otrzymało wypowiedzenie.

Ministerstwo Edukacji radzi samorządom, by zamiast zwalniać nauczycieli nauczania początkowego przesunęli ich do przedszkoli, nawet bez ich zgody, i wtedy problem zniknie. Art. 19 ustawy – Karta nauczyciela mówi, że „w razie konieczności zapewnienia szkole obsady na stanowisku nauczyciela z wymaganymi kwalifikacjami organ prowadzący może przenieść nauczyciela zatrudnionego na podstawie mianowania do tej szkoły – bez zgody nauczyciela, jednak na okres nie dłuższy niż 3 lata, z prawem powrotu na uprzednio zajmowane stanowisko".

Jednak wykorzystanie tej możliwości oburza środowisko nauczycieli i władze gmin. – Pomysły pani minister urągają zawodowi nauczyciela – mówi Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej. – To nie meble, by przestawiać ich z edukacji wczesnoszkolnej do przedszkolnej. Proszę pamiętać, że wiąże się to ze zmianą pracodawcy, jest nim dyrektor szkoły lub przedszkola, ze zwiększoną liczbą godzin pracy i całkiem innym charakterem pracy. Co najważniejsze musi odbyć się za porozumieniem stron – wylicza prezydent Kowalczuk.

Taki los spotkał właśnie nauczyciela w gminie Pilchowice na Śląsku, który zostanie przesunięty ze szkoły do przedszkola. – Nauczyciel wyraził zgodę, a my jako gmina musieliśmy otworzyć czwarty oddział w przedszkolu, bo brakuje nam miejsc dla trzylatków – tłumaczy Aleksandra Skwara, wicewójt Pilchowic. Władze gminy wyliczyły, że dodatkowe koszty czwartego oddziału przedszkolnego to 100–150 tys. zł rocznie.

Jest też drugi problem, z którym muszą się zmierzyć samorządy po reformie w oświacie. To za mało miejsc w przedszkolach, do których nie zmieszczą się dzieci – tylko w Gdańsku 900 maluchów znalazło się na liście oczekujących.

To uderza głównie w rodziców, którzy będą musieli wydać duże pieniądze na prywatne przedszkola. – Nasza oferta w publicznych przedszkolach jest bardzo atrakcyjna finansowo: sześć godzin jest nieodpłatnych, kolejne za 1 zł – wskazuje Grażyna Burek, pełnomocnik prezydenta Katowic ds. polityki edukacyjnej.

Stolica Śląska musi rozbudować dziewięć oddziałów przedszkola w dwóch dzielnicach, gdzie mieszka dużo dzieci – w sumie na ponad 150 nowych miejsc.

Gdańsk (ma dziś tylko 58 przedszkoli i 66 zerówek) chce upubliczniać placówki prywatne na terenie miasta, w których przebywa ponad 7,7 tys. przedszkolaków. Na czym to polega? Choć przedszkole prowadzi podmiot niepubliczny, rodzic korzysta z oferty jak w państwowej placówce tzn. płaci 1 zł powyżej 5 godzin pobytu dziecka. – Do obecnej rekrutacji udało nam się pozyskać ponad 1000 takich miejsc. Warunkiem jest to, że w ofercie tej muszą być całe przedszkola – mówi Kowalczuk.

Na horyzoncie samorządowcy dostrzegają kolejne problemy związane ze zmianami w edukacji. – Rodzice już dziś deklarują, że nie puszczą dzieci do szkół powszechnych, by rok poczekać na więcej szczegółów rewolucji w oświacie. Oznacza to nie tylko zastój w rozwoju uczniów, ale i realne zwolnienia w sektorze – zapowiada Piotr Kowalczuk.

Dla 900 gdańskich trzylatków zabrakło miejsc w miejskich przedszkolach, w gminie Wilcza na Pomorzu nie powstanie ani jedna pierwsza klasa – tak wyglądają efekty wprowadzanych przez rząd PiS zmian w szkołach. Według szacunków Ministerstwa Edukacji Narodowej od września tylko ok. 15 proc. sześciolatków pójdzie do szkoły.

Związek Nauczycielstwa Polskiego prognozował, że zwolnienia mogą objąć nawet 7 tys. nauczycieli, MEN jednak twierdzi, że redukcje mogą mieć charakter incydentalny. Czy tak będzie? Jak sprawdziliśmy, tych „incydentalnych przypadków" może w rzeczywistości być sporo. Np. w Katowicach w efekcie reformy pracę straci najprawdopodobniej 14 nauczycieli, w tym połowa to młodzi stażyści zatrudnieni na czas określony.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Edukacja
Klucz odpowiedzi do arkusza Próbnej Matury z Chemii z Wydziałem Chemii UJ 2024
Edukacja
Próbna Matura z Chemii z Wydziałem Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego 2024
Edukacja
Sondaż: Co o rezygnacji z obowiązkowych prac domowych myślą Polacy?
Edukacja
Koniec obowiązkowych prac domowych. Prezes ZNP mówi: Za szybko
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Edukacja
Olimpiada z chemii przepustką do dobrego liceum? MEN nie mówi „nie”