Subwencja oświatowa się kończy: Nauczyciele nie dostaną pensji?

Pieniądze z subwencji oświatowej wyczerpują się – przestrzegają zaniepokojeni samorządowcy.

Aktualizacja: 12.04.2018 10:56 Publikacja: 11.04.2018 19:35

Subwencja oświatowa się kończy: Nauczyciele nie dostaną pensji?

Foto: AdobeStock

„Rzeczpospolita" dotarła do pisma z 23 marca, skierowanego do minister edukacji Anny Zalewskiej przez „jednostki samorządu terytorialnego oraz związki zawodowe zrzeszające nauczycieli powiatu włodawskiego". Autorzy stwierdzają w nim wprost, że posiadane przez nich pieniądze na oświatę wystarczą tylko do października. „Bez zmiany mechanizmu finansowania oświaty, a przynajmniej zwiększenia środków związanych z podwyżkami nauczycieli, samorządy staną przed problemem braku funduszy na wypłatę wynagrodzeń w systemie oświaty w listopadzie i grudniu 2018 r.".

Łódź czeka na odpowiedź

Pod pismem podpisały się m.in. gminy: Urszulin, Hańsk, Włodawa i Wola Uhruska. Ale takie problemy z pieniędzmi na pensje to nie wyjątek. We wtorek pismo w tej sprawie do szefowej resortu edukacji wysłano z Łodzi. – Pani minister po raz kolejny pokazuje, że MEN coś realizuje, ale nie przekazuje na to żadnych pieniędzy – zżyma się wiceprezydent Tomasz Trela. Przyznaje, że liczy na zwiększenie subwencji. – Przecież nie możemy dokładać na ten cel z budżetu miasta, bo to oznaczałoby zabranie pieniędzy z innej kieszeni. Budżet miasta na ten rok mamy uchwalony – tłumaczy. Czy to oznacza, że łódzcy nauczyciele nie dostaną podwyżek? – Nie chcę ich straszyć. Czekam na odpowiedź ministerstwa – mówi wymijająco Trela. Na tegoroczne podwyżki w Łodzi brakuje do końca roku 15 mln zł.

Kłopot jest też w Katowicach. – Od kilkunastu lat część oświatowa subwencji ogólnej otrzymywana przez miasto Katowice nie pokrywa w całości wynagrodzeń pracowników szkół i placówek prowadzonych przez miasto – przyznaje Dariusz Czapla, rzecznik tamtejszego ratusza. W ubiegłym roku wystarczyła ona jedynie na pokrycie ok. 88 proc. wynagrodzeń pracowników szkół. Pozostałe pieniądze miasto dołożyło z własnej kieszeni. – W bieżącym roku budżetowym sytuacja przedstawia się analogicznie do lat poprzednich – przyznaje Dariusz Czapla.

Środków z subwencji nie wystarcza także w Lublinie. – Miasto od lat dokłada z innych źródeł – przyznaje Olga Mazurek-Podleśna, z biura prasowego. Jak policzono, w tym roku brakuje ponad 32 proc., tj. 140 mln zł. Cała subwencja wynosi 419,6 mln zł.

Na brak pieniędzy narzeka też Warszawa. – U nas subwencja pokrywa tylko około połowy wydatków edukacyjnych, poza tym nie są objęte nią dzieci w wieku trzech–pięciu lat uczęszczające do przedszkoli, w których zatrudnionych jest ponad 4 tys. nauczycieli – wylicza Katarzyna Pienkowska ze stołecznego ratusza. Dodaje, że subwencja na ucznia w 2018 r. wzrosła w stosunku do roku ubiegłego tylko o 2,2 proc., podczas gdy podwyżka dla nauczycieli w ujęciu rocznym wyniesie 4 proc.

MEN nie widzi problemu

Samorządy muszą jednak z tym problemem poradzić sobie same. Resort oświaty w tym roku nie planuje zwiększenia subwencji oświatowej. – Kwota na podwyżki dla nauczycieli została przekazana dla samorządów w subwencji oświatowej na rok 2018 – wyjaśnia Anna Ostrowska, rzeczniczka MEN. Dodaje, że w tym roku jest ona wyższa o ok. 2,78 proc., czyli 1,2 mld zł, w porównaniu z rokiem poprzednim – właśnie z uwagi na podwyżki. Ponadto, jak tłumaczy rzeczniczka, w tym roku do puli finansów przeznaczonych na podwyżkę wynagrodzenia przesunięto środki zabezpieczane dotychczas w budżecie na dodatek mieszkaniowy dla uprawnionych nauczycieli w kwocie ok. 126 mln zł. – Niektóre samorządy wyrażają wątpliwości co do kwoty subwencji oświatowej na rok 2018 w kontekście planowanych podwyżek dla nauczycieli. Jednak zazwyczaj powodem, dla którego wzrost subwencji jest niższy niż oczekiwany przez samorządy, jest spadek liczby uczniów w szkołach i placówkach przez nie prowadzonych lub zmiany w strukturze awansu zawodowego nauczycieli – wyjaśnia Ostrowska.

Sytuacja może się jeszcze bardziej skomplikować, bo nauczyciele zapowiadają, że będą walczyć o podwyżki w wysokości 1000 zł. W poniedziałek Związek Nauczycielstwa Polskiego zdecydował o zorganizowaniu 21 kwietnia ogólnopolskiej manifestacji pod siedzibą MEN. Demonstracje mają odbyć się także w innych miastach w Polsce.

Poza lepszymi wynagrodzeniami nauczyciele będą także domagać się odwołania Anny Zalewskiej oraz protestować przeciwko zmianom w szkolnictwie.

„Rzeczpospolita" dotarła do pisma z 23 marca, skierowanego do minister edukacji Anny Zalewskiej przez „jednostki samorządu terytorialnego oraz związki zawodowe zrzeszające nauczycieli powiatu włodawskiego". Autorzy stwierdzają w nim wprost, że posiadane przez nich pieniądze na oświatę wystarczą tylko do października. „Bez zmiany mechanizmu finansowania oświaty, a przynajmniej zwiększenia środków związanych z podwyżkami nauczycieli, samorządy staną przed problemem braku funduszy na wypłatę wynagrodzeń w systemie oświaty w listopadzie i grudniu 2018 r.".

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Edukacja
Klucz odpowiedzi do arkusza Próbnej Matury z Chemii z Wydziałem Chemii UJ 2024
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Edukacja
Próbna Matura z Chemii z Wydziałem Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego 2024
Edukacja
Sondaż: Co o rezygnacji z obowiązkowych prac domowych myślą Polacy?
Edukacja
Koniec obowiązkowych prac domowych. Prezes ZNP mówi: Za szybko
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Edukacja
Olimpiada z chemii przepustką do dobrego liceum? MEN nie mówi „nie”