Wydaje się nam, że stanowisko związków zawodowych była aż nadmiernie koncyliacyjne. Zeszliśmy z 1000 zł dla każdego pracownika do 30 proc. dla nauczycieli, to jest duża różnica, miliardowa, czekamy na ofertę rządu w tym zakresie.
Nie ma pan obawy, że gniew społeczny może się obrócić przeciwko nauczycielom w szczególności w mniejszych miejscowościach?
Mówimy o tym, że ten projekt, który pani Beata Szydło przedstawiła w kontekście pakietu edukacyjnego, uderza w małe szkoły, uderza w środowisko wiejskie, w te szkoły w których jest tylko jedna klasa. Dlatego, że ona może w znakomity sposób pogorszyć jakość edukacyjną, dlatego, że dzisiaj nauczyciele przedmiotów, których liczba godzin jest bardzo mała, będą musieli uczyć w całym powiecie, albo będą musieli uczyć przedmiotów do których nie są przygotowani. To, że nauczyciel matematyki może uczyć fizyki wydaje się słuszne tylko i wyłącznie ministrowi edukacji. Na pewno jest to problematyczne z punktu widzenia jakości edukacyjnej i o tym pani Beata Szydło nie musiała wiedzieć, ale my na to zwracamy uwagę, ten pakiet został odrzucony przez wszystkich, łącznie z Solidarnością.
Nie jest tak, że Solidarność zachowuje się jak łamistrajk?
To jest suwerenna decyzja władz tego związku, nie chcemy tego oceniać, historia to oceni.
Ile nauczyciele, ile uczniowie, ile rodzice wytrzymają, jeżeli ten strajk będzie trwał tydzień, dwa, miesiąc, ile to może potrwać?
To jest bardzo istotne pytanie, to jest także pytanie, które musi zadać sobie strona rządowa. Zwrócę uwagę na ostatnie wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich który zanegował kształt rozporządzenia minister Anny Zalewskiej w sprawie egzaminów, tutaj może być także problem po stronie rodziców. Jeżeli rodzice uznają, że wyniki egzaminów nawet w tych szkołach w których się one odbędą ich nie zadowalają, to mają pełen tytuł, żeby zaskarżyć ten egzamin, dlatego, że to rozporządzenie przygotowane przez panią Zalewską jest pełne błędów – legislacyjnych, formalnych. Odnosi się do rzeczy absurdalnych jak chociażby to, że osoba wyrzucona z zawodu, skazana prawomocnym wyrokiem sądowym, mająca nadal kwalifikacje pedagogiczne bo skończyła studia, może być egzaminatorem, nic bardziej absurdalnego.
Po czyjej stronie leży wina, że do tego porozumienia nie doszło?
To nie jest wina tylko i wyłącznie tego rządu, to nie jest wina tej konkretnej sytuacji, aczkolwiek nie ukrywam, że rozwój gospodarczy i ta masa pieniądza, która wylała się na rynek, także do nas przemówiła. To jest błędne postrzeganie roli edukacji jako dziedziny, która jest tylko elementem kosztowym, a nie jest elementem kosztowym, bo to jest element prorozwojowy. Musimy inwestować w edukację, jeżeli chcemy osiągnąć stopę zwrotu na poziomie do którego aspirujemy, każde kolejne rządy mówiły, o boże ile my musimy wydawać na tą edukacje.
- współpraca Karol Ikonowicz