Emigracja pożera uczniów

Ponad 103 tys. uczniów zniknęło do końca ubiegłego roku z polskich szkół. To dzieci emigrantów.

Aktualizacja: 20.01.2016 06:14 Publikacja: 19.01.2016 17:58

Emigrujący uczniowie to dziś problem pustoszejących szkół. W przyszłości ucierpi na tym m.in. rynek

Emigrujący uczniowie to dziś problem pustoszejących szkół. W przyszłości ucierpi na tym m.in. rynek pracy

Foto: Fotorzepa, Jakub Ostałowski

79 035 polskich uczniów szkół podstawowych i 24 292 gimnazjalistów uczęszcza do szkoły za granicą. To ponad dwa razy więcej niż jeszcze pięć lat temu – wynika z danych zebranych dla „Rzeczpospolitej" przez Departament Badań Społecznych i Warunków Życia Głównego Urzędu Statystycznego.

Zapuszczają korzenie

Ponad 103 tys. uczniów, którzy wyemigrowali wraz z rodzicami w roku szkolnym 2014/2015, to liczba ogromna – to tak, jakby wyparowało jedno spore miasto lub zniknęło ponad 300 dużych szkół.

Z danych zebranych dla nas przez GUS wynika, że w roku szkolnym 2010/2011 za granicą uczyło się 47 tys. polskich uczniów (prawie 35 tys. w podstawówkach i ponad 12 tys. gimnazjalistów). Trzy lata później takich uczniów było już w sumie 86 tys. W ciągu kolejnego roku wyjechało następnych 18 tys.

W Polsce we wszystkich szkołach kształciło się w ubiegłym roku ponad 4 mln uczniów.

Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz jest zaskoczony danymi o emigracji. – Liczba uczniów przekłada się wprost na liczbę nauczycieli. Otwarte pozostaje pytanie, czy te dzieci uczące się w angielskich lub szwedzkich szkołach kiedykolwiek do kraju powrócą. Jeśli nie, to będzie to problem nie tylko polskiej szkoły, ale takze finansów ZUS i rynku pracy – wskazuje.

Na emigracji jest ok. 2,3 mln Polaków (dane z końca 2014 r.). Najwięcej mieszka w Wielkiej Brytanii – 685 tys., i w Niemczech – 614 tys. W Irlandii przebywa 113 tys. naszych rodaków, w Norwegii – 79 tys., we Francji 63 tys., a w Szwecji – 43 tys. GUS szacuje, że ok. 80 proc. czasowych emigrantów przebywa za granicą? co najmniej 12 miesięcy. Jednak żadne dane na ten temat nie są na tyle szczegółowe, byśmy wiedzieli np., ile całych rodzin wyemigrowało, ile osób dojeżdża do pracy (a weekendy spędza w domu w Polsce) czy wreszcie, w jakim wieku są emigranci.

Dodatkowej wiedzy dostarczają właśnie dane GUS o dzieciach uczących się za granicą (przygotowane na podstawie Systemu Informacji Oświatowej MEN). – Jeśli emigrant wyjeżdża za pracą całą rodziną, zabierając dzieci, to oznacza, że nie jest to emigrant tylko zarobkowy czy czasowy – wskazuje dr hab. Janusz Balicki z Międzyinstytutowego Zakładu Badań nad Migracją Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. – To są ci, którzy niewątpliwie widzą swoją przyszłość poza Polską – mówi.

Potwierdza to Justyna Segeš Frelak, kierownik programu polityki migracyjnej w Instytucie Spraw Publicznych. Jej zdaniem wpisuje się to w międzynarodowy trend migracji: – Najpierw są to migracje krótkoterminowe, zazwyczaj związane z chęcią zgromadzenia funduszy na określony cel. Z czasem zmienia się to w decyzje o pozostaniu na dłużej lub na zawsze.

Gdy wrócą, są jak obcy

– Najbardziej niepokojące jest dla mnie to, że większość z nich już do Polski nie wróci. W tym wieku dziecko szybko wrasta w środowisko, szybciej zapuszcza korzenie, zatraca więzi z krajem, z którego wyjechało. To smutne dane: nie tylko siada nam dzietność, tracimy nawet tych, którzy się urodzili i są przyszłością tego kraju – ocenia Katarzyna Lubnauer, posłanka Nowoczesnej z sejmowej Komisji Edukacji.

Czy wykształceni młodzi Polacy rzeczywiśnie nie wrócą do kraju? – Na falę powrotów trzeba poczekać. Oczywiście część emigrantów wraca z powodów patriotycznych lub sytuacji bliskich osób, także sytuacja gospodarcza ma znaczenie, jednak już wiemy, że pojawiają się problemy z reintegracją emigranckich dzieci. Te, które wróciły po kilku latach emigracji, niejednokrotnie są traktowane jak obcy, cudzoziemcy, co nie zachęca do powrotów – mówi Segeš Frelak.

Obowiązek szkolny w Polsce rozpoczyna się z chwilą ukończenia przez dziecko szóstego roku życia (od 1 września tego roku będzie to siedem lat), a trwa do ukończenia gimnazjum, nie dłużej jednak niż do ukończenia 18. roku życia.

Rodzic, który zabiera dziecko z polskiej szkoły, musi poinformować o tym jej dyrekcję.

– Musiałam podać w sekretariatach szkół córek dokładne dane: kraj, adres zamieszkania, od kiedy rozpoczynają naukę w Anglii. Do tego muszę co roku wysyłać potwierdzenie, że się tutaj uczą – opowiada Ola, która półtora roku temu dołączyła do męża w Anglii z dwiema córkami: jedną gimnazjalistką, drugą uczącą się w warszawskiej podstawówce.

Ola przyznaje, że powrotu nie planują, chociaż w Warszawie zostawili dom.

– Dzieci świetnie zaaklimatyzowały się w Anglii i tutejszych szkołach. Nie chcą wracać – mówi.

Zobacz także:

Opozycyjne przebudzenie PO

>

79 035 polskich uczniów szkół podstawowych i 24 292 gimnazjalistów uczęszcza do szkoły za granicą. To ponad dwa razy więcej niż jeszcze pięć lat temu – wynika z danych zebranych dla „Rzeczpospolitej" przez Departament Badań Społecznych i Warunków Życia Głównego Urzędu Statystycznego.

Zapuszczają korzenie

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Edukacja
Olimpiada z chemii przepustką do dobrego liceum? MEN nie mówi „nie”
Edukacja
Badania: Strach przed matematyką paraliżuje uczniów
Edukacja
Czasy AI nie wykluczają książki i czytania
Edukacja
Joanna Ćwiek: Bez zwycięstwa grunwaldzkiego, „Inki” i rzezi wołyńskiej
Edukacja
Barbara Nowacka: Koniec prac domowych? Od kwietnia wejdzie rozporządzenie