Dofinansowanie składek dla opiekunek dzieci było kosztowne i nieefektywne – uznał rząd PiS i po blisko siedmiu latach rezygnuje z pełnego dofinansowania opiekunek dla najmłodszych dzieci.
– Pieniądze budżetowe muszą być wykorzystane najbardziej efektywnie, bo jest ich zawsze za mało. Szacunki zakładały, że z programu skorzysta nawet 150 tys. opiekunek. Widać, że pomysł nie wyciągnął niań z szarej strefy – tłumaczy Bartosz Marczuk, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. Od czasu wprowadzenia umów uaktywniających dla niań w październiku 2011 r. państwo pokrywało składki ubezpieczenia emerytalnego, rentowego, wypadkowego, do wysokości minimalnego wynagrodzenia – korzystało z tego niespełna 9 tys. niań rocznie. Jak podkreśla Radosław Milczarski z ZUS, od 1 stycznia tylko połowa składek jest finansowania z budżetu państwa. Dotyczy to tylko nowych umów uaktywniających z opiekunkami dzieci do lat 3, które zostały zawarte od 1 stycznia 2018 r.
W portalu niania.pl, który kojarzy opiekunki z rodzicami, jest zarejestrowanych aż 400 tys. potencjalnych niań. – Kiedy poinformowaliśmy na fb o zmniejszeniu składek, wywołało to ogromne poruszenie. Owoce tej decyzji na pewno się przełożą na spadek legalności w tej branży. Szkoda, bo legalność opieki to przede wszystkim bezpieczeństwo – przyznaje Karolina Penconek z niani.pl.
Rządowe dopłaty do minimalnej pensji, która wynosi 2,1 tys. zł brutto, były spore – wynosiły 30 proc. podstawy wymiaru. W 2016 r. budżet państwa wydał na nie blisko 47 mln zł, w ub.r. – blisko 49,2 mln zł.
– Chcemy dofinansowywać inne formy opieki nad dzieckiem do lat trzech, bo są potrzebne i dają lepsze efekty – a więc żłobki, kluby dziecięce, dzienny opiekun – wylicza wiceminister Marczuk.