Jess Phillips, posłanka Partii Pracy z Birmingham, dołączyła do rodziców i nauczycieli, którzy twierdzą, że niektóre szkoły nie są w stanie uczyć dzieci przez pełne pięć dni w tygodniu. Szkoła podstawowa, do której uczęszcza dziesięcioletni syn Phillips, jest jedną z około 250 placówek, które ograniczają (lub to rozważają) szkolny tydzień i w piątek są otwarte tylko wczesnym rankiem. - Nie chodzi tylko o mojego syna. Chodzi o tysiące dzieci w całym kraju - powiedziała.
10-letni Danny, jego najlepszy przyjaciel Morris i dwójka innych dzieci, zostali wysłani przez posłankę przed frontowe drzwi 10 Downing Street i na chodniku odrabiali lekcje. Miało to symbolizować odpowiedzialność rządu za brak funduszy na edukację przez pełne pięć dni w szkole.
Jess Phillips’ kid is Tom Hingley from the Inspiral Carpets pic.twitter.com/BRa27C4fRO
— MrPaulRobinson (@MrPaulRobinson) 5 lipca 2019
Phillips twierdzi, że rząd musi przeznaczyć co najmniej 3 mld funtów na szkoły, aby rozwiązać problem niedofinansowania. Labourzystka zauważyła, że szkoła jej syna musiała już zwiększyć liczbę uczniów w każdej klasie, zmniejszyła kadrę nauczycielską i nie inwestuje w obiekty sportowe. - Obcięli absolutnie wszystko i nic im nie zostało. To odpowiedzialność rządu - to wszystko ma związek z finansowaniem - przekonywała w rozmowach ze stacjami telewizyjnymi.
"The government has a responsibility to be looking after our children for at least five days a week" - Jess Phillips explains why she has left her son at 10 Downing Street to protest schools shutting early https://t.co/eziKsWhvtR pic.twitter.com/jqbOgJrFcO
— Sky News Politics (@SkyNewsPolitics) 5 lipca 2019
Posłanka Phillips stwierdziła również, że zamykanie szkół na pół dnia w piątki będzie miało konsekwencje dla pracujących rodziców, którzy nie są w stanie zorganizować opieki na dziećmi lub samemu sobie na to pozwolić.
.@jessphillips has dropped her child off at Number 10 in protest against schools being forced to close early over a lack of funds.
— Sky News (@SkyNews) 5 lipca 2019
The school attended by Ms Phillips's 10-year-old son is one of the estimated 250 schools cutting the school week short https://t.co/xNqoL10HNB pic.twitter.com/rTEIuM40iY
Problem w tym, że labourzystka zabierając swoje dziecko ze szkoły na protest przed rządowym budynkiem prawdopodobnie... złamała prawo i będzie musiała uiścić grzywnę za nieusprawiedliwioną nieobecność syna. - Przepisy rządowe stwierdzają, że powinnam zostać ukarana grzywną. Ale gdy oni wyciągają moje dziecko ze szkoły - to już jest w porządku? - pytała sarkastycznie Phillips.