Przewodniczący ZNP, które prowadzi strajk od 8 kwietnia, skrytykował jednocześnie rząd za przedstawione związkom 18 kwietnia propozycje. - Strona rządowa postępuje z wdziękiem słonia w składzie porcelany. Mamy protest, ogromny, nawet jeśli stracił impet w wielu regionach kraju, natomiast strona rządowa mówi, że będziemy tę oliwę zamiast wody wylewać - mówił Broniarz.
W ocenie przewodniczącego ZNP zaproponowany przez Beatę Szydło wzrost pensum o dwie godziny połączony z podwyżką (dla nauczycieli dyplomowanych - o 250 zł brutto od września 2020 roku) to "zaproponowanie wartości płacowych które są niższe, niż obecnie otrzymują nauczyciele w przeliczeniu na roboczogodziny".
Broniarz przekonywał, że wbrew zarzutom rządu o małą elastyczność związkowców, ZNP i FZZ przedstawili w czwartek dwie propozycje: zaproszenie do rozmów mediatorów zewnętrznych i rozwiązanie postulowanych przez związkowców 30-procentowych podwyżek na trzy raty.
- Dla premier Szydło dobrym rozwiązaniem byłoby jakbyśmy powiedzieli, że rezygnujemy nawet z obecnych podwyżek i wynagrodzeń, wtedy będzie na socjal dla innych grup zawodowych i wtedy bylibyśmy wynoszeni pod niebiosa - ironizował.