Prof. Krasnodębski odpowiedział w ten sposób na apel Krystyny Pawłowicz, która - w związku z rozpoczętym 8 kwietnia strajkiem nauczycieli, zaczęła zbierać chętnych do zasiadania w komisjach egzaminacyjnych w szkołach, gdyby strajk się przedłużał. ZNP ogłaszając strajk podkreślał, że jest on bezterminowy.

- Ja nie mam doświadczenia pedagogicznego, jak chodzi o uczenie młodzieży w szkole, czy dzieci. Zawsze uczyłem młodzież akademicką. Zawsze zresztą myślałem z przerażeniem, jak ciężka musi być praca nauczyciela - podkreślił jednocześnie prof. Krasnodębski.

Oceniając zakończone niepowodzeniem negocjacje rządu ze związkowcami z ZNP i FZZ (porozumienie z rządem podpisała jedynie oświatowa "Solidarność"), prof. Krasnodębski podkreślił, że "że szczególnie ostatnia faza negocjacji okazała, że rząd chce ustąpić".

Polityk zapewnił jednocześnie, że rząd nie gra na czas i nie chce przeczekać protestu nauczycieli. - Myślę, że nikomu ten strajk nie służy i nie jest potrzebny. To  jest chyba zupełnie oczywiste, że rząd chciał zażegnać ten konflikt - mówił.

Na uwagę, że rząd nie wyszedł naprzeciw postulatowi ZNP, które domagało się 30 proc. podwyżki dla nauczycieli, wiceprzewodniczący PE odparł, że "kiedyś taki polityk znany polski powiedział: Salomon i z próżnego nie naleje".